środa, 1 stycznia 2014

Ostatnia Piosenka 8

Draco wpadł do domu niczym burza. Nawet nie ściągając okrycia wierzchniego pobiegł do swojego mini biura. Po czym zaczął przeszukiwać szafki.
- Draco ? Czego szukasz ?
-  Arleen widziałaś gdzieś te stare klucze od starej rezydencji ? Te takie trochę przyrdzewiałe.
- Draco, tam wiszą. - Leen wskazała ścianę koło biurka, na której były wszystkie klucze.
- Dzięki ci ! - Blondyn złapał klucze i dał soczystego buziaka w policzek kuzynce.
- Co się stało ? czemu tak krzyczysz ? Dowiedziałeś się czegoś ? -  Przy drzwiach stała Hermiona.
- Dowiedziałem się dużo ciekawych rzeczy - chłopak próbował ją wyminąć
- jakich ?
Chłopak wziął głęboki wdech i pozwolił się sobie uspokoić.
- Ojciec zdradził matkę, kiedy ta była ze mną w ciąży ,z niejaką Gisselle. Dziadkowie nie pozwolili zatrzymać dziecka i gdzieś je wywieźli. Prawdopodobnie wszystkie informacje znajdują się w ich dziennikach w Malfoy Manor. Prawdopodobnie.
- No to na co czekamy ? - Hermiona zaczęła sięgać buty.
- Zaraz... Jak to ... my ?
- No chyba nie pomyślałeś kuzynie że pojedziesz tam sam .
- No , tak... ale..
- Oj Draco nie przejmuj się. Zobaczysz że na coś się przydamy.
***
- Jeej... Posiadłość wygląda znacznie gorzej od mojej poprzedniej wizyty- Hermiona skrzywiła się na wspomnienie.
- Byłaś tu ? - Arleen wybałuszyła na nią oczy .Tego się nie spodziewała,
- Byłam, ale jako więzień niż gość. A z całego pobytu pamiętam tylko wielką sale...
- Szkoda tylko, że Zgredek zepsuł mój ulubiony żyrandol. - Draco próbował się uśmiechnąć ale zamiast tego wyszedł mu grymas. Tak bardzo żałował tego, ze nie pomógł im tamtego feralnego dnia...
- Draco... - Hermiona podeszła do blondyna i położyła rękę na jego ramieniu. - To nie była twoja wina. To ci przeklęci szmalcownicy musieli nas wtedy złapać w tym cholernym lesie. Ty nie  miałeś z tym nic wspólnego.
- No tak ale mogłem przecież zaprzeczyć, że was nie znam! Cholera jasna Hermiona! Twoje krzyki ... Te kiedy ciotka Bella cię torturowała... Cały czas chodzą mi po głowie... Nie mogę ich wymazać z pamięci!!
Draco opadł na kolana
- Ile razy mam ci powtarzać, że to nie był twój wybór ! To nie twoja wina, że twój ojciec należał do śmierciożerców. To nie twoja wina, że Bellatrix mnie torturowała. To nie jest woja cholerna wina Draco!
- Nie chciałabym wam przerywać, ale mamy gości ....
***
- Kogo my tu mamy .... Panie Malfoy, co pana ... TU ... sprowadza hm ?
- Alicjo, miło cię widzieć. - Z naprzeciwka wraz z kilkoma mężczyznami szła wysoka kobieta w beżowym trenczu i w ciemnych kozakach za kolano, a jej intensywnie rude włosy podchodzące pod pomarańcz powiewały na wietrze niczym flaga.
- Nie sil się na uprzejmości  Malfoy . Czego tu szukasz, co ? Ojczulek powiedział ci gdzie są jakieś wiadomości o śmierciorzercach ?
- Oh Alicjo, nic się nie zmieniłaś przez te siedem lat. Nie można po  prostu wrócić na stare śmieci i powspominać dawne czasy ?
- Malfoy ,nie udawaj. Oboje pamiętamy jak stąd uciekałeś kiedy wypuścili cie z sądu. - Dziewczyna spojrzała na niego z wyższością. Wiedziała, że tym razem wygrała. Ten arogancki blondasek w końcu będzie musiał jej wyjawić po co się tu zjawił.- A po za tym przyprowadziłeś obstawę ? Czy dwie wątłe dziewczynki obronią cię przed wspomnieniami ?
- Dosyć tego ! Przecież posiadłość należy do mnie, przeszukaliście ją całą w poszukiwaniu wskazówek i gówno wam to dało! Czego jeszcze chcecie?!
-Draco, spokojnie... - Hermiona położyła rękę na ramieniu młodego arystokraty.
- Oo, kogo my tu mamy. Hermiona Granger w obecności Dracona Malfoya. - Zza pleców jednego z facetów towarzyszących Alicji wyszedł rudy mężczyzna dobrze znany całej trójce.
- Ron... Co ty tu robisz ?- w Hermione wstąpiło przerażenie. Przed oczami stanęły obrazy z tamtego dnia. Była gryfonka odruchowo zrobiła krok w tył.
- Mógłbym cię zapytać o to samo. Nagle zmieniłaś towarzystwo ? Czy moja ździrowata siostra tak na ciebie działa co ? - Hermiona zacisnął pięści.
- Na twoim miejscu szykowałabym sie na długi pobyt w sądzie Weasley. -Arleen zrobiła krok do przodu.
- Jeszcze zobaczymy. - Czerwony na całej twarzy rudzielec odszedł jak najszybciej.
- Myślę, że czas już się pożegnać Alicjo.- Draco posłał wymowne spojrzenie aurorce.
- Na twoim miejscu trzymałabym się z daleka od Rudego. Z tego co mi wiadomo lubi maltretować kobiety w jego najbliższym otoczeniu. - Arleen rzuciła pogardliwe spojrzenie pracownicy ministerstwa ,a ta się aportowała.
- A tak w ogóle, to kto to był ?
-  Alicja Walker, szefowa Aurorów.
-Czemu się tak na ciebie uwzięła, co ? - prawa brew Arleen przesunęła się w górę.
- Siedem lat temu, to było chyba w tym samym czasie kiedy naprawialiśmy szkołę, w każdym bądź razie. Zaraz po ukończeniu budowy, wraz z Zabinim pojechaliśmy na Majorkę. Wiecie w kwestii wypoczynkowej. Tam spotkaliśmy Alicje. Poznaliśmy się w barze tańczyliśmy całą noc i te inne sprawy. Następnego wieczoru kiedy wziąłem ze sobą Blaisa, jako tako się bawiliśmy. Potem Diabeł nam gdzieś zniknął. A wiesz jak to on. Można się po nim wszystkiego spodziewać. To zostawiłem Alicje przy barze i poszedłem go szukać.
- No i ? - Arleen spojrzała na niego dziwnie.
- Znalazłem go przy jakiś zjaranych gościach. Przebranego... - Draco zaczął chichotać- w damskie ciuszki. Zacząłem ciągnąć go w stronę wyjścia i w pewnym momencie ktoś nas popchnął tak, że ja spadłem na fotel a Diabeł na mnie. Zaczął coś tam  do mnie mówić i głaskać mnie po twarzy. No i zobaczyła nas Alicja. Myślała że liże się na boku z jakąś murzynką, do dziś nie dała sobie tego wytłumaczyć.
Dziewczyny popatrzały po sobie.
- Zamierzacie mu to wypominać ?
- Taaak - Dziewczyny szeroko się uśmiechnęły.
***
- Znalazłem ! - podniecony głos Dracona wypełnił pomieszczenie.
Choć przybyli do Malfoy Manor dosyć wcześnie za oknami czaił się już mrok.Cała trójka przed paroma godzinami zasiadła do stołu i sprawdzała wszystkie dzienniki. Zajeło im to dość dużo czasu ponieważ w pudle które Draco wyciągnął spod zakamuflowanego składzika pod schodami znajdował się tysiąc, jak nie więcej, pomniejszonych zeszytów.
Na żółtej kartce dużymi czarnymi literami był wykaligrafowany napis " Styczeń 1980 ".
-Sądzisz że tutaj będą wszystkie informacje?
- Tak. Urodziłem się w czerwcu, dziewięć do tyłu to wrzesień , plus cztery to styczeń. A po za tym ojciec coś o styczniu wspominał.
-No to na co czekasz? Czytaj !
-"14 stycznia 1980 rok.
Ci mugole znowu znaleźli powód do zabawy ! Niezrozumiałe jest dla mnie to, że muszą świętować za każdym razem gdy coś się stanie. W każdym bądź razie. [...]"
 Nic o ojcu - Draco przekartkował kilka stron dalej." [...] Ostatnio mój syn, Lucjusz zachowuje się... inaczej. Chodzi uśmiechnięty, co zdarza się ostatnio bardzo rzadko.Ciekawa jestem, co spowodowało taką zmianę humoru.[...] Nasz służący zobaczył Lucjusza z Jakąś blondynka spacerującą po lesie. O co tu do diabła chodzi ? Czy on czasem nie ... ?[...] Tego się nie spodziewałam. Jak on mógł tak zhańbić nasz ród ! Tak wiele pokoleń pracowało na naszą czystą krew a on lekceważąc to wszystko zabawiał się z mugolaczką !On jeszcze nie wie, że my wiemy ... [...] Jak ona śmie ! Przychodzić do naszej rezydencji i wydzierać się   wniebogłosy z prośbą o spotkanie z Lucjuszem! A on się zgodził. Dobrze, że Mary podsłuchała jak mówi mu, że jest w ciąży ! Nie tak go wychowaliśmy ![...] Wszyscy już zapomnieli o tej całej Giselle. Narcyza poczęła na świat pięknego zdrowego chłopczyka ! Nie mogłoby być lepiej ! Jak dobrze że David zabrał Giselle i jej córkę do Indii gdzie na pewno ich nikt nie znajdzie. Z tego co nam powiedział zostawił matkę z dzieckiem gdzieś w Delhi" - Moja babka musiała być idiotką skoro zapisała tu wszystkie informacje.
- Oj Draco. Po prostu nie wiedziała że ktoś to przeczyta...
- Draco spójrz !- Arleen zawołała kuzyna.
- Co jest ?
- Tu jest wszystko o moim ojcu... Gdzie się urodził, na co chorował, jak zginął...
- Ciocia by się ucieszyła...
- Ona jest zbyt zajęta swoim ogrodnikiem i jego mięśniami. Nawet nie zauważyła jak się wyprowadziłam.Nie ważne. Przynajmniej dowiem sie co nie co o ojcu.Ty nie wiesz o cho chodzi - Arleen spojrzała na Hermione, która miała zdezorientowany wyraz twarzy.
- No przyznaje.
-Draco , czyń honory.
***
Jak zawsze Post Scriptum musi być.
Coś nie odwiedzacie mnie już tak często :c
Czym ja zawiniłam !?
Bardzo was prosze o komentarze.
Dzięki nim przynajmniej wiem że to co pisze jest dobre.
Zmieniam nieco zasady.
Rozdział 9 pojawi się dopiero gdy pod tym postem będą przynajmniej 2 komentarze :)
Takie male wymuszenie ale wiem że przynajmniej na tyle was stać.

Mam nadzieje ze coś sie poprawi...
Inaczej nie bedę pisać bo to nie ma sensu...

Hope you enjoy it :))

czwartek, 19 grudnia 2013

Ostatnia Piosenka 7

Brunetka z zaciętą miną otworzyła drzwi od Biblioteki Narodowej. Gdy tylko przekroczyła próg do jej nozdrzy dotarł zapach lekkiej stęchlizny i zapach książek. Uwielbiała ten zapach. Zdeterminowana ruszyła w najdalszy zakątek biblioteki.Gdy była już w połowie drogę zagrodził jej znajomy chłopak.
- Matt co ty tu robisz ?
- Przyszedłem wypożyczyć kilka książek dla chorej siostrzenicy. A ty co tu robisz?
-  Muszę poszukać kilka książek o ... o... cholera zapomniałam. - Hermiona z udawanym uśmiechem pacła się w czoło.
- to skoro teraz jesteś wolna to może skoczymy na kawę ?
- Przepraszam Matt, te książki są cholernie ważne , muszę sobie przypomnieć bo mnie zamordują.
- jak chcesz to ci .... - jego wypowiedź przerwał dzwonek telefonu, którego zapomniała wyciszyć.
- Halo ?
- Hermiona ? I jak znalazłaś coś ?
-Dopiero co weszłam. Daj spokój to nie jest taki hop siup i już mam książkę. - Hermiona zrobiła przepraszającą minę , odeszła od Matta i zaczęła kierować się w stronę końca biblioteki.
- Martwię się o ciebie... 
- Arleen daj spokój. Jestem bezpieczna.- Dziewczyna ściszyła głos i rozejrzała się. - A po za tym, co mi może zagrażać ?
- Nie wiem noo. po prostu się martwię. - Hermiona doszła do najciemniejszej ściany i przeszła przez nią. Jej oczom ukazał się wielki zbiór ksiąg o różnej tematyce. Kiwnęła głową starszej pani i ruszyła w stronę działu " Klątwy"
- Dobra już jestem. Czego miałam szukać ?
-  Poszukaj " Rodzinne klątwy"
- Dobra Zadzwonię jak coś znajdę . Pa!
- Ale... - Hermiona rozłączyła się i wzięła się za przeszukiwanie ksiąg.
Wyjęła pierwszą lepszą.
" Klątwy w rodzinach Arystokrackich"
" Na przełomie wieków, przodkowie najważniejszych rodów rzucali klątwy na dalsze pokolenia. Rody, które pragnęły zachować czystą krew, rzucały klątwę Gorgony. Klątwa ta 'uruchamiała się " kiedy szlachcic próbował zawrzeć stosunek płciowy z kobietą z niższych sfer. Za takich ludzi pochodziły mugolaki, półkrwi lub tak zwane " mieszańce". Było to wówczas niezgodne z wymaganiami rodziców. Podczas stosunku, członek szlachcica miał spalić od wewnątrz narządy płciowe kobiety z którą współżył. Klątwa była Bolesna dla obojga partnerów" Hermiona z obrzydzeniem przekartkowała dalej. " Klątwa Harpagona. Była i jest jedną z najokrutniejszych klątw w swoim rodzaju. Historia głosi że stary czarodziej, chcąc uchronić swoich potomków przed niecnymi czynami, zawarł pakt z jednym z demonów Harpagonem. Klątwa dotyczyła strasznych koszmarów u dzieci , których rodzice mieli romans z mugolakami lub mugolami, z którego wywodziły się dzieci. Demon poprzez koszmary próbował obluzować duszę, aby później ją wyssać." 
Hermiona wydarła kartkę wyciągnęła różdżkę i skierowała na kawałek papieru.
-Gemino - obok kartki pojawiła się identyczna. Hermiona złapała duplikat i schowała do kieszeni.- Reparo-  Kartka wróciła na swoje miejsce w książce. Hermiona odłożyła książkę i zaczęła szukać następnej.
" Demonologia dla początkujących"
Gdzieś tu powinna być dalsza część...
" Demonologia dla średnio zaawansowanych. Spis Demonów A-L"
Hermiona złapała ją i szybko przekartkowała do litery H.
" Harpagon, demon podrzędny. Obluzowuje duszę koszmarami, aby później ją wyssać.  " Nic nowego " Jest silnym i trudnym do pokonania demonem. Żywi się wyssanymi duszami . W wielu przypadkach, 'wysysanie' duszy tra od od roku do dwóch lat. Zaś są wyjątkowe przypadki kiedy to dusza jest nadzwyczaj silna i wysysanie trwa od 4 do 5 lat. Jednym z najważniejszych objawów jest straszna postać zdradzanego współmałżonka , który w różny sposób ukazuje dziecku osoby, które są dla niego ważne i pod żadnym warunkiem nie może się z nimi kłócić  Do tego pojawiają się częste wahania nastrojów." to by się zgadzało ..."  Dziecko z nieprawego łoża nie ma żadnych objawów. Aby pozbyć się demona potrzebna jest szkatułka, najlepiej z runami wykonanymi z meteorytu. Aby wygnać demona z ciała całkowicie i umieścić go w szkatule obecna musi być kobieta, najlepiej z potomkiem nawiedzanego oraz jego bękarci / bękarcia siostra/brat. Istnieje możliwość że .... "
Dalszy tekst był zamazany. Hermiona powtórzyła czynność wykonaną przy poprzedniej książce. Wyciągnęła telefon i wybrała numer do Arleen. Nie minęła nawet sekunda a dziewczyna odebrała.
- I co ? I co ? I co ?
- Znalazłam potrzebne informacje, ale będziemy mieli mały problem...
***
- Sugerujesz, że mój ojciec zdradzał matkę ? - Draco spojrzał dziwnie na brunetkę.
- Oj Draco. Kogo ty oszukujesz. Skoro potrafił ją zgwałcić ... - Arleen spojrzała dziwnie na kuzyna.
- Wracając. Skoro mówiłeś, że w twoich snach pojawia się upiorna wersja twojej matki , a tu pisze że pojawia się postać zdradzonego rodzica, to chyba jasne. Musimy jeszcze znaleźć twoje rodzeństwo. A jedyną drogą aby się tego dowiedzieć...
- Jest twój ojciec Draco. - Arleen podeszła do kuzyna i położyła mu rękę na ramieniu. - Tylko on ci może powiedzieć, albo przynajmniej podpowiedzieć czy coś, kim była kobieta z którą zdradzał ciotkę Cyzie,
- Ja... Ja sam już nie wiem ... - Draco schował twarz w dłoniach - Głupio jest tak myśleć o tym że ojciec zdradzał matkę. A zwłaszcza, że gdzieś na świecie chodzi na to dowód.
- Chyba wszyscy się zgadzamy z tym, że musisz go odwiedzić w Azkabanie. Poproszę Harrego aby zezwolił ci na wizytę.
- Dziękuje.  - Blondyn spojrzał na byłą gryfonkę z wyraźną ulgą i podziękowaniem w oczach.
Ona nawet nie wiedziała jak bardzo był jej wdzięczny za to że mu pomaga.
***
Poprawił koszule. Dziękował Harry'emu w duszy za to że tak szybko załatwił mu wizytę. Tak naprawdę jeszcze nigdy nie denerwował się tak mocno przed spotkaniem z ojcem. Nawet jak miał mu stawić czoło, kiedy nie zabił Dumbledora i zrobił to Snape. To co czuł teraz było gorsze. W końcu zdecydował się ruszyć w stronę strażników.
- Pan do kogo ?
- Draco Malfoy, przyszedłem na wizytacje u ojca, Lucjusza Malfoy. Mam zezwolenie od Harry'ego Pottera- Blondyn pokazał mu pisemną zgodę, a strażnik wytrzeszczył oczy.
- Dobrze . - Stróż kiwnął głową w stronę drugiego, stojącego przed drzwiami aby przeszukał młodego arystokratę. - Musi pan zostawić tutaj różdżkę. W razie problemów proszę krzyczeć strażnik za drzwiami od razu zainterweniuje. A ten pan zaprowadzi pana do celi pana ojca.
Blondyn kiwnął głową, na znak jako że rozumie i przeszedł przez drzwi. Nadzorca który szedł przed nim wraz z wyczarowanym patronusem - wilkiem, uśmiechał się szyderczo do innych więźniów. Azkaban był naprawdę strasznym miejscem. Kto jak kto ale Draco miał nerwy ze stali, a to miejsce przyprawiało go o dreszcz. Przez kilka minut szli omijając cele z rożnymi więźniami. W końcu dotarli do celi ojca.
- Gotowy ? - Strażnik z ironicznym uśmiechem przyglądał się zdenerwowaniu chłopaka.
Draco tylko kiwnął, stróż krzyknął coś w dziwnym języku  i kraty się rozsunęły.
- Witaj Draco. Wiedziałem ze w końcu u mnie zawitasz. - Głos jego ojca był chrapliwy jak nigdy. Sam starszy Malfoy siedział tyłem i wyglądał przez okienko. Jego cienkie prawie białe włosy spływały po chuderlawych ramionach. Bladą skórę przykrywała tylko cienka szmata, niczym u domowego skrzata. Lucjusz obrócił się. Jego twarz nie wyglądała jak kiedyś. Teraz był obrazem nędzy i ubóstwa. Małe oczy kiedyś o intensywnym kolorze nieba, teraz były wyblakłe i podkrążone. Na twarzy pojawiły się bruzdy i zmarszczki. Krótko mówiąc wyglądał okropnie.
- Witaj ... ojcze- Draco przełknął ślinę.
- Nie wysilaj się Draco. Obaj wiemy że już dawno straciłeś do mnie szacunek.Wiem po co przyszedłeś.
- Ale... skąd ?
- Wiedziałem że w końcu kiedyś dowiesz się prawdy i przyjdziesz. A zwłaszcza wtedy kiedy twoja matka umrze...
- To ty ją doprowadziłeś do takiego stanu...
- Draco, Draco, Draco. Zapomniałeś o czym ci mówiłem kiedy byłeś mały ? Miłość nie istnieje. A twoja durna matka wymyśliła sobie, że ja ją kocham a ona mnie...
- Skąd ci się w ogóle wzięło takie przekonanie...- Lucjusz zignorował jego słowa.
- Na pewno przypominasz sobie także jak wyrażałem się o mugolach, czarodziejów mugolskiego pochodzenia i mieszańcach...
- No tak, ale co to ma do rzeczy.
- Ma Draco. Ma i to dużo . - więzień zaśmiał się przerażająco- Niech cie szlag Brutusie Pierwszy  !  I wszystkich jego poprzedników.
- O co ci chodzi ?
- O co ?  O to że ten szaleniec zawarł pakt z tym, tym czymś !
- Wiedziałeś ?
- Och jak mógłbym nie wiedzieć... - Starszy Malfoy zamilknął.- To było w ten dzień. Nazywała się Giselle. Miała piękne blond loki aż do pasa kiedy je rozpuściła. i te jej zielone oczy... Była nieziemsko piękna. Ale był jeden haczyk. Była mugolaczką. Jej rodzice byli zwykłymi ludźmi, a ona wyrabiała piękne rzeczy. Była niebywale utalentowaną czarodziejką. Poznaliśmy się na balu ... Nie to nie był bal. To była zwykła potańcówka. Było jakieś styczniowe święto.  Jakiś pijany facet się do niej przystawiał. Zresztą nie zdziwiłbym się gdybym to był ja. ale ... Nie byłem taki wtedy. Wiem dziwnie to brzmi ale szanowałem kobiety. Tak mnie nauczono. Spędziliśmy całą noc na tańcu i piciu. Spotykaliśmy się kilkadziesiąt razy. Możesz się domyśleć  co się wtedy działo. A potem ... Potem oznajmiła mi że jest w ciąży.  Cieszyłem się jak nie wiem. Po tym spotkaniu znalazłem stary list na mojej poduszce. Klucz miałem tylko ja. Nikt więcej. Jego treść była co najmniej dziwna. Mówił coś o klątwie  i innych bzdetach. Zapewne myślisz jak to się ma do twojej matki. Otóż byłem wtedy rok po ślubie. Ona nie mogła wytrzymać w tej mglistej atmosfery w moim rodzinnej posiadłości dlatego zarządzała przeprowadzką do tego dworku co mieliśmy tutaj. Ja tylko pilnowałem majątku do czasu przeprowadzki.  Narcyza była już w 4 miesiącu ciąży z tobą. Wracając. Rodzice się o tym dowiedzieli. Jej pozwolili urodzić i zaraz ją zabili, a dziecko oddali jakiejś rodzinie z Francji. Przez to zacząłem pić, wpajać ci że miłość nie istnieje a szlamy i mugole są bezwartościowi.
- A dziecko ?
-  Wiem tylko, że jest to dziewczynka. Na pewno będzie coś na jej temat w starych dziennikach. Tych co były w moim biurze. Nie ruszałem ich. Nie chciałem aby wspomnienie wróciły. Ja naprawdę żałuje tego co robiłem twojej matce, ale to już nie byłem tym samym chłopakiem z dnia w którym nasi rodzice nas poznali.- Po twarzy Lucjusza zaczęły płynąć łzy. Jednym ruchem otarł je brudnym rękawem
- Mam nadzieje że ci pomogłem. Straże ! Mój gość już sobie idzie ...
***
Przepraszam !
Rozdział miał się ukazać wczoraj ale całkiem wyleciało mi to z głowy przez te bożonarodzeniowe porządki.
Spodziewaliścię się czegoś takiego ?
Jutro ostatni dzień szkoły ( przynajmniej u mnie ) i wolne do 7 stycznia *U*
Nie mogę się już doczekać świąt *U*
Ubraliście już choinkę ?
Ja dopiero dzisiaj będę mieć i ubierać.

Także Wesołych Świąt !
Bo widzimy się dopiero w  Nowy Rok.


Hope you like it ! :D

niedziela, 1 grudnia 2013

Ostatnia Piosenka 6

Zdenerwowana była gryfonka teleportowała się przed Norę. Jak ona dawno tu nie była !! Ogródek wyglądał lepiej niż wtedy kiedy Fred I George latali nad nim z samoczyszczącymi się kosiarkami. Odrzucając zbędne myśli Ginn wparowała do mieszkania. Cała jej twarz pulsowała od zdenerwowania, a włosy przybrały barwę ognia.
- Ginny ? Co ty tu robisz!? 
- Nic mamo . Pogadamy później, gdzie jest Ron ?
-Chyba w starym pokoju bliźniaków. Ale co ... - Ginny wystarczyło tylko pierwsze zdanie a w mgnieniu oka pojawiła się na górze.
-RONALDZIE BILLIUSIE WEASLEY!!
- Ginny! Kochana siostrzyczko jak ja cie dawno nie widziałem ! Co cię do mnie sprowadza ? - rudy chłopak zaśmiał się nerwowo. 
- JAK ŚMIESZ TAK DO MNIE MÓWIĆ PO TYM CO ZROBIŁEŚ?!
- Ale o co ci cho... ?
- NIE DOŚĆ WYCIERPIAŁA W SZKOLE I PODCZAS WOJNY I BÓG WIE JESZCZE CO ? NIEEE OCZYWIŚCIE TY MUSIAŁEŚ WTRĄCIĆ SWOJE TRZY GROSZE. NO BO KIM BYŚ BYŁ CO ? 
- Ginny o co ci chodzi ? - do pokoju wtargnęła matka obojga.
- JAK TO O CO ?! TWÓJ UKOCHANY NAJMŁODSZY Z SYNÓW PODCZAS SWOJEJ UPOJNEJ LIBACJI ZAPEWNE CZYMŚ GORSZYM OD OGNISTEJ PRÓBOWAŁ ZGWAŁCIĆ HERMIONE... OT CO !
- RONALDZIE BILIUSIE WEASLEY, ŻE CO ZROBIŁEŚ???
***
- Jak myślicie co ona ma zamiar zrobić ? - sytuacja w salonie młodych przyszłych Zabinich nieco się poprawiła.
Hermiona siedziała przytulona do Arleen, Arleen ciskała oczami gromy w stronę Draco, Draco był zdziwiony,zmartwiony i zerkał na Hermione z przeprosinami w oczach, Zaś Blaise dziko się uśmiechał.
- Jak to co ? Da mu popalić. Założę się że w Norze był ich matka, usłyszała krzyki Ginn , dowiedziała się co się stało i Ronuś dostanie jeszcze gorszy opieprz niż od mojej przyszłej żonki. Hermiś nie martw się, ten ... ten... zwyrodnialec dostanie to na co zasłużył. 
- Serio ? Zwyrodnialec? - Draco spojrzał się na Blaisa z głupkowatym wyrazem na twarzy.
- No co przecież skurwysyn i sukinsyn nie powiem bo to będzie obrażało moją przyszłą teściową.
- Diable nie wiedziałem że ty taki rodzinny jesteś.
- Ja po prostu nie chce mieć z nią na pieńku. 
-Nie wierze ! - Arleen wytrzeszczyła oczy
- Co ?
- Nasz mały Blaisik boi się kobiety !!
***
Drzwi od domu otworzyły się z hukiem. Wszyscy poderwali się z miejsc siedzących. Stali chwile w oczekiwaniu na jakikolwiek odgłos bądź ruch. Do salonu dumnym krokiem weszła Ginny szczerząc się jak mysz do sera.
- Co macie takie ponure miny ?
- Ginn... Co ty mu ... zrobiłaś?
- Ja nic . Ale moja mamuśka...- Ruda z zadowolonym wyrazem twarzy usiadła na kanapie.- Urządziła mu taka jazdę. Tak wkurzonej jeszcze nigdy jej nie widziałam. Nawet jak Fred i George zmienili misia Rona w pająka. No ale wracając, Ron chciał wyjść  z pokoju ale ona go obezwładniła, i stal tak i słuchał. Nawrzeszczała na niego wywaliła mu jego rzeczy przez okno i powiedziała żeby zmienił nazwisko bo do Weasleyów już nie należy . Jego mina bezcenna.
- Jesteś pewna że to wystarczy? No wiesz, czy znowu nie zacznie sie do kogoś dobierać?
- Po tym jak matka groziła mu kastracją? No co ty...
Blaise spojrzał wymownie na Draco.
- I ty się dziwiłeś że wole z nią nie zadzierać.
***
Był już wieczór. Na Pokątnej nie było nikogo. Światło Lamp odbijało się od malutkich kałuż.
Ron siedział sam pod starą lodziarnią. Nienawidził .... W sumie to kogo on nienawidził? Powinien siebie sam nienawidzić, ale jakoś cała złość zeszła na rodzinę i Granger. Jak Ginny mogła mu zrobić coś takiego ?! Przecież wiedziała jaka jest matka. Jakby nie była choć trochę rodzinna to by go z pewnością wykastrowała. Westchnął głęboko. Odpłaci się im wszystkim. Matce. Ginny. Hermionie. Ohh jak on jej nienawidził. Co prawda przyjaźnili się przez tyle lat, ale zawsze pozostawał w cieniu. Przypomniał sobie jedną Historie ze szkoły.
To ty Jesteś Hermiona ? Ta co wie wszystko i jest przyjaciółką samego Harrego Pottera ?
- No może nie wszystko ale dużo wiem- Hermiona uśmiechnęła sie skromnie. 

- A TY JESTEŚ HARRY POTTER !!- Dziewczyna zwróciła swoje wielkie oczy w stronę Harrego. Ron cicho odchrząknął.
- A ciebiee ... Nie znam cie. Jesteś bratem Bliźniaków którzy prowadzą sklep na Pokątnej ? 
- Taak... 
Zawsze był w cieniu.
Był w cieniu Harrego
Bo przecież on jest wybrańcem i uratował cały magiczny świat!
Był w cieniu Hermiony.
To ona zdobywała dla nich wszystkie punkty podczas nauki. To ona Została Prefektem Naczelnym, a nie ON! To z nią Krum poszedł na Bal. To ona wspierała Harrego kiedy  on sam zawiódł. Kiedy nie mógł pomóc przyjaciołom.
Był w cieniu Ginny.
Bo chociaż była najmłodszą z rodzeństwa, to ona była rozchwytywana w świecie randek. On umówił się co najmniej 2 razy podczas kiedy ona 14.
Był w cieniu Bliźniaków.
Bo to oni Mieli bujną wyobraźnie i to ONI mieli sklep na Pokątnej, który był zawsze pełen ludzi, nawet w czasach krótkiego panowania Lorda i Śmierciożerców.
Był w cieniu Percy'ego.
Bo to on został sekretarzem ministra.
Był w cieniu Charliego.
Bo to on miał świetną prace. To on mógł zajmować się smokami, ale RON nie !
Był w cieniu Malfoya.
Bo to on był od niego bogatszy.Miał zawsze co chciał. Ale Ron miał coś czego Malfoy nie miał. Miał Rodzinę i prawdziwych przyjaciół, których... teraz już nie ma.
Tak. Zawiódł wszystkich dookoła.
A teraz... Nie ma juz nikogo, kto by mu pomógł.
***
- Źle zrobiłeś Draco.
Młody Malfoy wyszedł spod prysznica , uprzednio owijając się ręcznikiem wokół bioder. Widok jego kuzynki w JEGO łazience do tego myjącą zęby wcale go nie zdziwił. Chłopak złapał ręcznik i zaczął wycierać włosy.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Oh, Draco Nie oszukujmy się. Sam nie chcesz jej powiedzieć o tym co się z tobą dzieje, a gdy ona ma trudności ze zwierzeniem się przyjaciołom ty walisz ni z gruszki ni z pietruszki. Wiesz ze łatwiej było by jej gdyby sama to powiedziała?
- Przesadzasz Leen.
- Nie . Nie przesadzam. Jak chcesz to ja mogę jej powiedzieć o twoich koszmarach. Co ty na to ? Dalej będziesz taki zadowolony z siebie.- Blondynka uderzyła ze złości w blat umywalki.
- Cholera Leen ty niczego nie rozumiesz.Ja ... Ja nie mogę... To nie jest takie łatwe...
-A z drugiej strony wiesz że jeśli byś to powiedział było by ci łatwiej. Może byście coś wykombinowali. A jak myślisz ? Jak ona się wtedy czuła ?
- Ja ...
- Tak. Bo ty oczywiście wiesz wszystko! Zadufany w sobie Arystokrata... Wiesz co ? Cieszę się ze jestem tylko półkrwi. Przynajmniej nie odbija mi tak woda sodowa, jak wam.... Pieprzeni Malfoyowie.- Blondynka rzuciła szczoteczką i chciała wyjść ale blondyn złapał ją za rękę.
- Łatwo ci mówić Arleen. Postaw się na moim miejscu. Jakieś gówno zżera mnie od środka, nie mogę spać mam niekontrolowane ataki złości... - Mimo zdenerwowania wypisanego w oczach, jego głos był spokojny.
- Ała Draco to boli! - Blondynka skrzywiła się z bólu. Draco Szybko puścił jej rękę.
- Widzisz! W tym cała sytuacja! Nie panuje nad sobą, rozumiesz? NIE PANUJE! - chłopak osiadł na zimnej podłodze i zakrył twarz rękoma.
- Draco. Musisz jej powiedzieć. To nie tylko pomorze tobie ale też jej. W końcu czymś się zajmie. Nie mogę patrzeć jak się męczy patrząc się tępo w ścianę albo pukając paznokciami w blat stołu . I tobie też ulży. Uwierz mi Draco.
- Nie.
- Co powiedziałeś ?
- Nie!
- Dobrze. W takim razie radź sobie sam. Nie licz na mnie. - Dziewczyna otworzyła drzwi za nimi stała Hermiona z wyciągniętą ręką do pukania. Jej oczy były wielkie niczym spodki od filiżaneczek, a usta lekko otwarte.
- Dużo usłyszałaś ?
- Więcej niż powinnam. - Dziewczyna spuściła oczy. Blondynka pogłaskała ją po ramieniu.. I odeszła, ze smutkiem w oczach.
- Draco ?
- Odejdź... - Smutny szept wypełnił pomieszczenie.
- Ty mnie nie opuściłeś w trudnej sytuacji to dlaczego ja mam cie opuścić ? - Jej spokojny głos delikatnie pieścił jego uszy. Dziewczyna przykucnęła i położyła rękę na jego ramie.- Draco, powiedz mi o co chodzi.
- O nic...
- Daj sobie pomóc i nie zachowuj się jak dziecko. Wiesz że spróbuje ci pomóc jak tylko będę mogła...
- Mam koszmary. Powtarzają się co dziennie. Zauważyłaś chyba że mam dużo eliksiru słodkiego snu ... po każdym koszmarze nie mogę spać...
- Ale co ci się śni ?
- Moja matka, tylko że w upiornej wersji. Za każdym razem zmienia się szczegół. Na początku była to odległość, potem zawsze są osoby, które są dla mnie ważne.
-Czyli o to wam chodziło wtedy kiedy weszłam do salonu ?
- Tak... Ale ...
- Draco, nie ma o czym gadać. Jutro jadę do Londynu do największej biblioteki magicznej i tam poszukam. To nie możliwe żeby te koszmary działy się od tak...

***
W końcu wyczekiwany przez was ( jak mniemam xd) 6 rozdział.
Całkiem o nim zapomniałam , przez to ta godzina :P
Dużo nad nim myślałam, a także nad innymi rzeczami związanymi z Dramione.
A co z tego wyszło ?
Mam plan na miniaturkę i postaram się ją jak najszybciej napisać :)
Nie będzie to tradycyjna miniaturka, że poznają się itp itd.
A zresztą zobaczycie jak napisze :D


Hope you enjoy it :D

środa, 20 listopada 2013

Ostatnia Piosenka 5

- Ginny ! Zaczekaj!! Jezuu... ale mam słabą kondychę.
- Serio muszę iść?
- Tak Arleen, musisz.
Jak na tą porę roku wieczór był dosyć chłodny. Pomimo tego, ze jeszcze świeciło słonce, na rękach Hermiony pojawiła się gęsia skórka.Blaise i Ginny mieszkali w dosyć spokojnej, malowniczej okolicy, pełnej parków i małych lasów. W samym centrum miasteczka stała fontanna zakochanych. Tam spotkali się w wakacje i tam się w sobie zakochali.
-Arleen, wiem gdzie ona może być!
***
- Stary co ci odbiło?
- Draco.. Błagam... Przecież wież jak krew wili na mnie działa...-  Zdenerwowany młody arystokrata krążył po salonie, zaś jego przyjaciel siedział załamany na sofie i obiema rękoma łapał się za skronie.
-Sam się dziwie że to mówię, ale trzymam stronę Wiewiórki. To co zrobiłeś było chamskie...
- A ty to co święty niby jesteś ? - Czarnoskóry poderwał się z miękkiego siedzenia.- Nie za ładnie potraktowałeś swoją ostatnią panienkę. Nie powiesz mi chyba że nagle zrobił się z ciebie konsultant do związków.
- Blaise... Ty nie widzisz co to z nami robi? Znowu się kłócimy. - Młody Zabini ponownie złapał się za głowę. Taak. Malfoy miał racje.
- Porozmawiajmy o czymś innym... Smoku... co z twoimi snami ? Dalej je masz?
- Tak, tylko że bardziej czuje ten mróz który mnie otacza, kiedy śnie. Dalej czuje zimno tam gdzie ostatnio mnie dotknęła...
- Posunęła się aż do tego ? Z tego co mi opowiadałeś nigdy wcześniej cie nie dotykała.
-  Tak. Zazwyczaj stawała blisko mnie. Pamiętam kiedy za pierwszym razem stała daleko ode mnie. Jednak z każdą nocą ten dystans się zmniejszał. Skoro już odważyła się mnie dotknąć to co będzie następne ?
-Tylko to się zmieniło?
- Sny są coraz bardziej realniejsze no i pojawiła się nowa osoba.
- Kto ?
- ...
- Smoku...
-....
- Draco ... jeśli w tej chwili... - blondyn odetchnął głęboko.
- Hermiona. Pojawiła się w nim Hermiona.
***
Do fontanny doszły w kilka minut. Zadziwiające było to, że nikogo w okół niej nie było. Jedynie rudowłosa postać siedziała nad brzegiem fontanny i delikatnie dotykała tafli wody.
- Ginny... - Hermiona usiadła koło niej.
- Ja wiedziałam. Wiedziałam ze Blaise ma nie jedno za uszami. Pamiętałam jego stosunek do dziewczyn w szkole. I to jak nazywał mnie plugawą zdrajczynią. Nawet to jak ukradkowo patrzył na mnie na spotkaniach klubu ślimaka.- Ruda uśmiechnęła się- Albo to jak na balu na zakończenie naprawy szkoły zaprosił mnie do tańca. Albo jak wpadliśmy na siebie przy tej fontannie.- Ginny spojrzała w głąb wody. Koło dość dużej plamy po środku czyszczącym leżała duża złota moneta z dziurką na wstążkę. Zaś na niej leżała druga identyczna. -Historia tej fontanny głosi, że kiedyś Merlin zatrzymał się tu na spoczynek. Przy tej właśnie studni. Morgana w młodości szalenie zakochana w młodym czarowniku wlała do niej pierwszy odpowiednik amortencji. Merlin wyczuł podstęp i rzucił na tą fontanne zaklęcie. Spowodowało one że jeśli dwie monet ludzi którzy być może się nie znają, nie lubią i inne tego typu rzeczy , spadną na siebie czeka ich wspólna przyszłość. Tamte dwie złote monety są moje i Blaisa.- Ruda zaśmiała się smutno- dostałam je w dzień obchodów tysiąclecia studni. Widocznie on też tu był. A ja głupia dałam się nabrać w magiczną moc tej głupiej fontanny.
Dziewczyna ze złością uderzyła ręką w tafle i po chwili schowała twarz w dłoniach.
- Ginny...
- A ty co tu robisz? Nie dość ci tego ze mnie upokorzyłaś u mnie w domu? - blondynka wyciągnęła rękę aby ją pogłaskać po ramieniu, ale zaraz ją cofnęła,
- Kochanie to nie chodziło mi o to. Byłam kiedyś z Blaisem. Wiem jaki on jest, co lubi jeść z rana. Ale nigdy nie było między nami takiej więzi jak między wami. - blondynka kucnęła naprzeciwko niej opierając się dłońmi o jej kolana.- Pamiętam... Pamiętam jak zemną zrywał. Pewnie wiesz że jego związki trwały nie więcej niż miesiąc. Zemną był wyjątek. Byliśmy ze sobą rok.A jeszcze dłużej się przyjaźniliśmy. Kiedy ze mną zrywał... Powiedział że odkrył kogoś na nowo. Mówił o tej osobie z takim przejęciem z jakim nie mówił o niczym innym. Wtedy stwierdziłam, że to co było między nami nic nie znaczyło. Pozwoliłam mu odejść bo wiedziałam że będzie z ta osobą szczęśliwszy. A tą osobą jesteś ty. Ginny. To ty zawróciłaś w głowie mojemu małemu braciszkowi. i nie spocznę dopóki się nie pogodzicie.
-Ale.. on nie mógł oderwać od ciebie wzroku...
- To wszystko przez tą krew wili. A Blaise zawsze był na nią mało odporny.
***
Dziewczyny dochodziły już do domu. Po cichutku weszły do hallu.Drzwi do salonu były otwarte.
- Sny są coraz realniejsze i pojawia się w nich nowa osoba.
- Kto ?
- ...
- Smoku...
-....
- Draco ... jeśli w tej chwili... - blondyn odetchnął głęboko.
- Hermiona. Pojawiła się w nim Hermiona.
-Co ja ?-brunetka weszła do pokoju dziennego.
- Draco ona nie wie?
- ...
-Serio nie powiedziałeś jej ?
-...
- Co ty dzisiaj tak dużo milczysz? To jest dziwne nawet jak n a ciebie...
-O czym wy mówicie ? - Hermiona stała zdezorientowana przerzucając wzrok z Blaisa na Draco i z powrotem.
- O tym że...
-... A może opowiesz nam co się stało ostatnio hmm ? - Draco rzucił bezczelne spojrzenie w stronę Hermiony.
- O czym ty...? - nagle mina Hermiony zrzedła. Na jej twarz wkradł się strach. Spojrzała na Blaisa z dzikim przerażeniem.
- Mionka co jest? -chłopak wstał z kanapy i zaczął podchodzić do Hermiony z wyciągniętymi rękami.
- Stój... Nie zbliżaj się ... -Czarnoskóry nie krył zdziwienia. Ukradkowo rzucił spojrzenie Ginny. Może ona coś wiedziała? Jednak na jej twarzy widać do granic możliwości.
- Mionka.. Kto ci to zrobił ? - Ruda złapała było szok i zaskoczenie. Hermiona nigdy nie była taka przerażona. Nagle oczy Ginny rozszerzyły się byłą gryfonkę za ramiona. - Kto?!
- O co ci chodzi Ginn...- To wszystko było takie nie zrozumiałe. Jego spojrzenie stanęło na Draco. Blondyn z przerażeniem przyglądał się scenie, która odgrywała się w salonie Zabinich. Nie sądził że aż tak zareaguje.
- Hermiona ! Do cholery jasnej ! POWIEDZ KTO CI TO ZROBIŁ!
Nagle Blaisa olśniło. Na myśl przyszło mu wspomnienie z czasów szkolnych.
*** Retrospekcja nr 3 ***
Był Lipiec. Blaise zmierzał w kierunku starej posiadłości Malfoyów. Stary dwór wyglądał jak z horroru. Kiedyś było tu pełno kwiatów i pawi, ale od kiedy Czarny Pan zadomowił się u rodziny jego przyjaciela, dworek sponurzał. Pewnym krokiem wszedł na ganek i otworzył drzwi bez pukania. Starsi Malfoyowie byli na "wakacjach" na "Malediwach". Tak naprawdę mieli jakaś misje od Voldemorta. Blaise wiedział że Draco za każdym razem gdy oni wyjeżdżają odprawia służbę.
- Czy ktoś zamawiał seksownego czarnoskórego boga ? -  Krzyk młodego Zabiniego odbił się echem od ścian . W odpowiedzi usłyszał cichy szloch.
-Halo ? - Brunet ruszył mało zdecydowanym krokiem w stronę z której wydobywał się płacz  -
-Arleen ? Co się stało?
Na kanapie w salonie siedziała skulona blondynka. Na widok ślizgona na jej twarz wkradł się strach. Spojrzała na Blaisa z dzikim przerażeniem.
- Leen co jest? - chłopak chciał podejść do dziewczyny i ją przytulić, lecz ta zerwała się z kanapy i stanęła za nie.
-Stój ... Nie zbliżaj się...
- O co ci cho...
- Blaise ! Co ty tu robisz do cholery ! Miałeś być dopiero za godzinę  - Draco gdy tylko zobaczył co działo się w salonie podczas jego nieobecności szybko podszedł do Arleen i ją przytulił. Ta zaś załkała mu w pierś.
- Już spokojnie. Maleńka... Blaise nic ci nie zrobi... Kochanie nie płacz już.- Blaise z nieukrywanym szokiem wpatrywał się w kuzynostwo. Arleen zwykle była silną dziewczyną i po raz pierwszy widział ją przerażoną i płaczącą. To samo było z Draco , nigdy nie widział kumpla tak czułego i delikatnego .
-Nic z tego nie rozumiem... Co się stało?
- Ten skurwysyn znowu to zrobił... Znowu ją zgwałcił...
*** Koniec Retrospekcji***
- O boże Mionka!!
Blaise Podszedł bliżej. Ginny trzymała twarz Hermiony w obu dłoniach.
- Cholera jasna Hermiona!! - Ginny wymierzyła jej lekki policzek. Wszyscy spojrzeli na nią jakby zwariowała.
-To ... To był .... To był twój brat. Ginn Błagam nie rób niczego pochopnie!
***




Hope You enjoy it ;D

środa, 6 listopada 2013

Ostatnia Piosenka 4

--------------------------------------Rozdział Bez Bety -------------------------------------

-Blondyn wyszedł z kuchni z dwoma parującymi kubkami.
- Masz pomoże ci.-Dziewczyna zaciągnęła się zapachem gorącej czekolady.- Dodałem nam nieco eliksiru słodkiego snu. Będziesz na silach aby iść na próbę ?
Dziewczyna kiwnęła głową.Po chwili obraz zaczął się rozmywać, a powieki stały się cięższe. Obydwoje zasnęli w fotelach, ogrzewanie przez ciepłe płomienie wydobywające się z kominka.
***
Draco otworzył sennie oczy. Było około godziny 9. Z kuchni czuć było zapach smażonego boczku i jajek. Odrywając się od zapachów przekręcił głowę w stronę gdzie spała Hermiona... a przynajmniej powinna spać. Draco gwałtownie się podniósł. Na miejscu, w którym spala brunetka nie było nikogo. Kubki po czekoladzie zniknęły. Chłopak szybkim krokiem ruszył w stronę łazienki, by po chwili w pełnym ubraniu znaleźć się w kuchni.
- Draco już wstałeś ? Nałożyć ci jajecznica ?
Były ślizgon aż przetarł oczy ze zdumienia. przy kuchence stała szeroko uśmiechnięta Hermiona w błękitnej sukience z fartuszkiem, z łyżką w jednej ręce i z patelnią w drugiej.
- Jej... To jest tak poproszę.
Usiadł kolo Arleen, która czytała Proroka przy barze i popijała kawę w swoim ulubionym kubku z misiami.
- Co tam Kuzynku?
- Skąd ta nagła zmiana humoru u Granger ?
- Dzisiaj rano stwierdziła że nie ma zamiaru o tym myśleć. Więc zaplanowałyśmy dzień na dzisiaj. Najpierw idziemy odświeżyć szafę Hermionki, potem wy macie swój taniec, a wieczorem zabieram ją do Blaisa i Ginny.
- Nadal nie rozumiem.
- Ona wyrzuciła TO wydarzenie z pamięci- Lee ściszyła głos- po prostu nie chce o nim pamiętać... To normalne sama to przeżywałam.
- Co tam szepczecie ? - Hermiona, wcześniej zajęta patelnią, postawiła przed nimi 3 parujące jajecznice na talerzach.
-  Złapali kolejnego śmierciożerce. Marlene Di Babin. Szefowa wydziału Prawa Aurorów we francuskim Ministerstwie. A przedwczoraj złapali dwóch Australijczyków z wydziału spraw Najwyższej wagi państwowej. Jakby nie patrzeć to nikt nie jest jeszcze bezpieczny.
- Dobra zejdźmy z tego , nie mam zamiaru gadać o śmierciożercach kiedy ta jajecznica tak na mnie patrzy!- Draco złapał za widelec i wziął kawałek posiłku. Po chwili oczy mu się zaświeciły.
- Jajeczniczka z bekonem,  suszonymi pomidorami, chilli i czerwoną fasolką ! Identyczna jak z dzieciństwa!!!
- Nie podniecaj się tak, ja mam ze szpinakiem i mozzarellą.
-Jesteś BOSKA !! WYWALAM SKRZATY Z KUCHNI BĘDZIESZ MI GOTOWAĆ !
Brunetka tylko się roześmiała.Szybko zjedli posiłek i dziewczyny ruszyły do drzwi. Draco zaś podążył w stronę salony.
- Hej , hej hej kawalerze! - Arleen Podeszła do niego - Jedziesz z nami i żadnego ALE !- dziewczyna pociągła go za rękę .
***
- Raz, Dwa , Trzy. I Obrót . Teraz Hermione... 'Nie, nie, nie. Draco' powinieneś się wczuć ! TO JEST TANGO A NIE BALET! UWODZISZ JĄ ! - Carlos złapał się za głowę.- Dobrze . Teraz poćwiczymy następną część. Przejście Tango w Salsę! - Brazylijczyk pstrykną palcami na młodego chłopaka przy radiu.- Dominic ! Włączysz tą muzykę ?
Chłopak nie miał nawet 18, a pożerał Hermione wzrokiem niczym głodny rekin.Przy długie blond włosy- nie tak blond jak Draco , ale jednak- zakrywały jego brązowe oczy.
- Boże chłopcze jak ty chcesz się czegokolwiek nauczyć skoro nic nie widzisz spoza tych kudłów!- Brazylijczyk złapał opaskę, która leżała na toaletce i szybkim krokiem ruszył w stronę chłopaka. chłopak zapatrzony w Hermione nie zauważył zbliżającego się choreografa, dzięki czemu Carlos założył mu szybko opaskę. Granger korzystając z nieuwagi obydwojga mugolów rzuciła na opaskę zaklęcie trwałego przylepca.
Brwi Draco powędrowały do góry.
- Co ?
- Granger jest złośliwa ! Musze to zapisać w dzienniczku !- chłopak uśmiechnął się szeroko.
- Demoralizujesz mnie ! Powinnam cie za to pozwać! O a tak w ogóle nie wiem nawet czym się zajmujesz.
- Ja ? Ja jestem właścicielem największej kancelarii prawnej. Proszę pozywaj mnie.
Obydwoje wybuchnęli śmiechem, zwracając na siebie uwagę Carlosa.
- WY NIC NIE ROBICIE ?! DALEJ ĆWICZYĆ KROKI ! JAZDA !!
***
- Skoro jesteś prawnikiem...
- Właścicielem kancelarii prawniczej, a to różnica.
-... To czy mógłbyś załatwić mi najlepszego prawnika ? Oczywiście zapłacę...
- Zamierzasz pozwać Weasleya ? - Do salonu wpadła Arleen z błękitnym lakierem do paznokci. - Mądra dziewczynka.
- No i musiałabym znaleźć mieszkanie....
- O nie, nie . O prawnika się nie martw, nie musisz za nic płacić. I zostajesz tutaj.
- Ja nie mogę ...
- Oj owszem że możesz. Nie rób z siebie takiej przyzwoitki. Spędziłaś tu noc i co ? Stalo się coś ? A nawet jeśli miałoby to jest jeszcze Arleen.
-Skoro rozmowa zeszła na mój temat to Hermiona chce ci powiedzieć że ja mam bardzo dobry słuch i wszystko słyszę w nocy.
- Tak a zwłaszcza wtedy kiedy tak strasznie chrapiesz.- w salonie mozna było usłyszeć wesoły śmiech
- To przynajmniej znajdę prace i będę splaca...
- Czy ty chcesz dofinansowywać milionera ? Mionka daj sobie spokój. Zostajesz tu, korzystasz z całeego domu a jeżeli będziesz coś potrzebować to powiedz.
- Dobra zejdźmy z tego tematu.. Co założysz do przyszłego państwa Zabinich?
- A muszę sie specjalnie stroić? To moi przyjaciele...
-  Co powiesz na obcisłe spodnie jeansowe , beżową koszulkę i marynarke ?
- Nie za oficjalnie ?
- To może tą błękitną sukienkę ?
- I do tego te beżowe szpilki co dzisiaj kupiłaś- wtrącil Draco. Dziewczyny spojrzały na niego dziwnie.
-A wiesz że to byłby dobry pomysł  ? Chodź -Arleen pociągnęła Hermione w kierunku schodów przy okazji zwalając wazon łokciem.
- Przepraszam Dracoooo !
I już ich nie było.
***
Uśmiechnięta od ucha do ucha Arleen zbiegła szybko ze schodów, zważając na jej kilkucentymetrowe szpilki Draco zdziwił się że się nie wywróciła. Blondynka ubrana była w pudrowo-różową sukienkę z prostą górą i szerszą spódnicą przed kolana, śnieżnobiała marynarka idealnie wpasowała się do kształtu ramion Lee i wyglądała jakby była szyta na miarę. Włosy zaś upięte w koczek à la Audrey Hepburn wraz z malutką opaską z diamencikami nadawały elegancji całej stylizacji. Draco uśmiechnął się do kuzynki,  po chwili jego wzrok skierował się w stronę schodów ,a usta szeroko rozwarły się w podziwie.
Hermiona delikatnie stawiała nogę za nogą. Materiał sukienki delikatnie poruszał się z każdym, nawet najmniejszym ruchem. Sama sukienka zaś była w kolorze błękitu paryskiego. Idealnie kontrastowała z jasnym beżowym sweterkiem i szpilkami w identycznym kolorze.Na jej pięknie opalonej szyi znalazł się delikatny medalik.
- WOW
***
- Draco ! Hermiona ! Arleen ? O mój boże jak ja cie dawno nie widziałem !- Ciemnoskóry mężczyzna porwał blondynkę w ramiona. Zaś jego narzeczona przyglądała się tej sytuacji ze złością  - Arleen, pamiętasz Ginn ? Moją narzeczoną?
- Ginny miło mi ciebie widzieć ! Musisz być naprawdę szalona jeżeli zgodziłaś się na slub z takim idiotą.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. Nie jestem już dzieciakiem !
- Taak. Musisz mieć nerwy ze stali. 
Draco, Hermiona i Ginny przyglądali się ze zdziwieniem . Ginny posłała Hermionie spojrzenie typu " Oni ze sobą flirtują! ". 
-... A pamiętasz jak... - wybuch śmiechu- Taak to było nieziemskie. Albo to jak ... - kolejny wybuch śmiechu.
Hermiona popatrzyła na Draco. On zaś przekierował swoje myśli do jej głowy.
" Tak, nie wydaje ci się, oni byli kiedyś razem"
" To czemu zerwali?"
" Odległość, a poza tym Diabeł zaczął szaleć za Weasleyówną, więc jakoś się rozpadło"

" Czy sądzisz, że Blaise może zdradzić Ginn ?"
" Co ty! On jest w niej zakochany po uszy. I pomimo tego że Arleen będzie go czarować, dalej będzie wierny Wiewiórce."
" Czarować ? Co masz na myśli?"
" Granger, serio? Ty się jeszcze nie domyślasz? Ona ma w sobie krew WILI !"
" Aaa...zrozumiałam , nie domyśliłabym się"

" Bo jesteś kobietą"
" Ale na ciebie to nie działa"
" Bo ja też mam w sobie krew wili ? "

" To by się zgadzało"
<Nagle ich rozmowę przerwał wielki huk. Wazon który stał najbliżej Rudej spadł na ziemie a sama zainteresowana złapała płaszcz i wyleciała z domu.
- Brawo stary... Brawo.
****
Dzieje się :) I to dużo.
Chce wam wszystkim podziękować za te miłe komentarze.
One naprawdę motywują do dalszego działania i wymyślania.
OP Nie będzie jedyną historią na tym blogu.
Jak na razie mam w planach 2, i kilkadziesiąt tytułów do następnych.
Prawdopodobnie większości z nich nie wykorzystam, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
I tak wiem że większość z was nie przeczytała tego tekstu ^.
Wiem, bo sama w większości nie czytam Bo lece czytać następne rozdzialy.

Następny Rozdział planowany na 22.11.13 r

PLUS:
WIELKIE DZIĘKI ZA PRAWIE 1500 WYŚWIETLEŃ.
To znaczy dla mnie naprawdę wiele.

środa, 23 października 2013

Ostatnia Piosenka 3

Draco poprawił koszulę już po raz setny. Jeszcze nigdy tak się nie denerwował. Przygotowany duży bukiet kalii i konwalii stał w kryształowym wazonie. Blond włosy chłopak złapał marynarkę, poprawił włosy i wyszedł z domu. Po chwili jednak wszedł z powrotem i w pośpiechu zabrał bukiet. Nawet nie zauważył, że Arleen stała na szczycie schodów i przyglądała się całej sytuacji z wielkim uśmiechem.
***
- Oj Mionka przecież wszyscy wiedzą że dajesz za darmo... - W pijanym głosie można było dosłyszeć coś ze starego Wieprzleja - No chyba że już zmieniłaś cennik. HIC !
- Ronaldzie Weasley. Jeżeli nie opuścisz mojej posesji w tej chwili potraktuje cię jakimś... urokiem - Stanowczy głos Hermiony stawał się coraz bardziej niepewny.
Po chwili można było usłyszeć zgłuszony pisk i plask ręki uderzającej o policzek rudzielca. W tym momencie Draco postanowił wkroczyć. Teleportował się tuż pod schody Hermiony. To co zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania.  Drzwi były otwarte na oścież. Wazony i inne szklane ozdoby leżały na ziemi porozbijane. Z wnętrza domu można usłyszeć było zduszony krzyk. Draco bez zastanowienia wpadł do holu, by po chwili znaleźć się w sypialni. Gdy tylko wszedł do pomieszczenia można było odczuć nieprzyjemną woń alkocholu, smrodu niemytego ciała i potu. Hermiona z całych sił odpychała Weasley'a, gdy ten mocował się z paskiem. Malfoy jednym ruchem oderwał na wpół łysego grubego faceta od szczupłej dziewczyny po czym zadał mu jeden silny cios w krocze tak, że  Rudy zgiął się w pół. Draco wyciągnął różdżkę i wymierzył nią w Wieprzleja.
-Petryficus totalus. Jesteś obrzydliwy Weasley - Draco splunął rudzielcowi w twarz - Miona nic ci nie jest ?
Arystokrata spojżał na byłą gryfonkę. Elegancki kok poluźnił się i ze splotu wypłynęły pojedyncze kosmyki. Makijaż wcześniej starannie zrobiony teraz spływał wraz z łzami po czerwonych policzkach. Granger siedziała z podwiniętymi nogami i z rękoma trzymającymi się za ramiona. Dopiero po chwili pokręciła przecząco głową. Chłopak podszedł do niej i delikatnie przytulił. Miona wtuliła się w niego i zaczęła spazmatycznie szlochać. Arystokrata zaczął delikatnie gładzić ją po plecach.
- Nie zostaniesz tutaj. Nie ma mowy . Dasz rade się spakować ? - dziewczyna pokiwała głową. Jednym ruchem ręki przywołała do siebie walizkę. Zmniejszyła potrzebne rzeczy i wrzuciła je bylejak do torby. Gdy zamierzali wychodzić brunetka staneła gwałtownie.
- A gdzie Baron ? - Jej drżący głos wypełnił pomieszczenie. Jak na zawołanie koło jej nóg pojawił się śnieżno-biały kot. Brew Draco podleciała w górę. Dziewczyna zaś tylko smutno się uśmiechnęła.
***
Arleen usłyszała szczęk zamykanych drzwi. Szybkim krokiem zeszła na dół.
--Draco? Co się stało ? Zmyła... O mój boże co się stało ?
- Jej były pijany chłopak zaczął się do niej dobierać. Coś czuje że kolacji nie będzie - Blondynka spojrzała na Hermionę. Jej policzki były całe czarne od spływającego tuszu. Dziewczyna siedziała na białej kanapie z podkulonymi nogami,  a Baron delikatnie łasił się o jej nogi. Arleen podbiegła i przytuliła byłą gryfonke. Z całego Rodu Malfoyów i Blacków to Arleen była jedyną, która nie przejmowała sie statusem krwi. Hermiona wtuliła się w dziewczynę i zaczęła jeszcze mocniej płakać.
-Draco... Wyjdź..
-Ale Lee ...
- Powiedziałam wyjdź nie zrozumiałeś? I jak byś mógł, naszykuj jej pokój. No i jeszcze kup czekoladę...
Draco spojrzał na Arleen ze zdziwieniem. Jednak po chwili się ogarnął i wyszedł z salonu.
-Kochanie spójrz mi w oczy - Blondynka spojrzała prosto w czekoladowe oczy brunetki - Ten drań cię już nie dotknie. Nie wiem kim jest ale pożałuje że dotknął cie tam gdzie nie powinien. Może sie szykować na najgorsze...
***
Kiedy wszedł do salonu Hermiona siedziała  w za dużym beżowym swetrze z kolanami pod brodą i wpatrywała się w ogień. W tym momencie do pokoju wpadła Arleen z trzema kubkami wypełnionymi ciemną parującą cieczą. Draco usiadł koło brunetki, a ta kiedy poczuła koło siebie obecność chłopaka delikatnie drgnęła. Spojrzała pytająco na blondynkę, a gdy ta kiwnęła lekko głową rozluźniła mięśnie. Draco wziął kubek i upił z niego łyk, po czym spojrzał pytająco na kuzynkę.
-Skąd wytrzasnęłaś kakao ?
- Akurat miałam ze sobą kilka paczek świeżutkiego kakałka od ciotki Margery. Chciała mi jeszcze wcisnąć całą miskę jej czekoladowego puddingu - Dziewczyna roześmiała się lekko.
- Nadal częstuje wszystkich podróbami fasolek Bertiego Botta ? - Chłopak roześmiał sie.
- A żebyś wiedzial. Szkoda tylko że te jej fasolki " wszystkich" smaków są tylko czekoladowe - barwny śmiech ponisł się po rezydencji. Hermiona uśmiechnęła się. Od dawna nie widziała takiego kuzynostwa.
- Wspominając o czekoladzie. Kupiłem kilka różnych bo nie wiedziałem jaką lubisz... - Chłopak spojrzał na Mionę i ruszyl się w stronę wyjścia uprzednio wołając Arleen o pomoc. Gdy już wyszli z pokoju Draco rzucił kuzynce pytające spojrzenie.
- Jak ona się czuje?
- Musi minąć kawałek czasu kiedy będzie mogła normalnie funkcjonować. Teraz najwazniejsze jest, żeby nie zostawała sama...
- A czy on ... ?
- Nie zdążyl. Rozerwał jej tylko rajtuzy. Draco. Ona nie może zostać teraz sama - Ton głosu Blondynki zmienił się diametralnie,
- Arleen, ja wiem. Nie zostawie jej teraz. I raczej już nigdy ...
- A więc to ona ? - Arleen uśmiechnęła się do niego.
- e? - Draco zdał sobie sprawę z tego, że jego wypowiedź była na poziomie Longbottoma na lekcji eliksirów.
-Nie ważne. W każdym bądź razie ona nie może wrócić do tamtego mieszkania...
- Arleen. Wiem. Zależy mi na niej i nie chce żeby przeżywała katorgę. Naszykowałem jej pokój obok mojego, więc jak coś się  będzie dziać będę słyszał.
- Eliksir uspokajający powinien działać tak do 7 nad ranem. Dałam jej podwójną dawkę.
- Jesteś pewna że jej to nie zaszkodzi ?
- Nie powinno. Dobra gdzie masz tą czekolade ?- chłopak wskazał na cztery torby pod drzwiami..
- Ty chory jesteś ? I my to wszystko mamy zjeść?
- Mówiłem przecież że nie moglem się zdecydować! Nie krzycz na mnie. Chciałem dobrze.
- Dobrze będzie jak się nie roztyjemy.
***
Był już środek nocy. Draco przebudził się cały spocony. Znowu śniła mu się matka i cała sytuacja z pokojem trumien. Po dość długim bezczynnym leżeniu postanowił zejść na dół, żeby coś przekąsić. Podniósł się i założył kapcie by pochwili znaleźć się w hollu. Próbował jak najdelikatniej stąpać po schodach aby nie zbudzić Hermiony bądź Arleen. Gdy był już na dole zauważył że z salonu wylewa się światło. Bez chwili zwątpienia wszedł do pomieszczenia. Na kanapie siedziala ciemna postać z podkulonymi nogami. Długie włosy poskręcały się i spływały delikatnie po ramionach.
- Hermiona?
 Dziewczyna podskoczyła.  Spojrzała się na niego ze strachem.
- Nie mogłam zasnąć.
Draco sspojrzał na nią pytająco po czym wskazal na kanape i spytał:
- Mogę? - Dziewczyna kiwnęła głową. - Chcesz o tym pogadac?
- Nie... Znaczy się tak... To jest. Ja nie wiem - gdy chłopak usiadl, brunetka zadrżała.
Draco popatrzał na nią ze zrozumieniem. Wiedział jak zachowywać się w takiej sytuacji...
*** RETROSPEKCJA NR 1***


Sześcioletni bląd chłopczyk spojrzał na płaczącą matkę. Na jej twarzy widać było czerwone odciski rąk. Włosy całe potargane a na ramionach zaczęły się pojawiać zarysy siniakow. Makijaż spływał wraz z łzami a sama zainteresowana siedziała z podkulonyminogami.

- Przepraszam synku.
- Za co? - chłopiec spojżał na nią swoimi dużymi niebieskimi oczętami- mamusiu? Coś cie boli ?
*Tak - pomyslała- Duma*
-Przepraszam skarbie że musiałeś to oglądać..
*** KONIEC RETROSPEKCJI NR 1***
*** RETROSPEKCJA NR 2***
- Arleen ?-Draco ze zdziwieniem patrzał się na przemoczoną blondynkę jedynie w cienkiej koszuli nocnej.- Co ty tu robisz?
- On znowu to zrobił, Draco... Ja nie chce takiego życia rozumiesz?
Draco bez zawahania wpuścił kuzynkę do mieszkania. Po wojnie wyniósł się od matki i ojca który co jakiś czas odwiedzał ją z Azkabanu.
- Lee nie możemy tego tak zostawić !
- Draco błagam... pozwól mi u ciebie zamieszkać na jakiś czas... Nie chce tam wracać. On... On znowu mnie zgwałci !!
*** KONIEC RETROSPEKCJI NR2 ***

sobota, 12 października 2013

Ostatnia Piosenka 2

Był już późny wieczór kiedy opróżniali 4 butelkę Ognistej. Aktualnie siedzieli w kółku z butelką pośrodku. Blaise skoczył po "ulepszenie zabawy ". Gdy wrócił niósł przed sobą tace z 11 szklankami. Postawił je w środku uprzednio przesuwając butelkę i usiadł koło narzeczonej.
- Blaise co to?- Potter  nieufnie przyglądał się szklanką.
- To, Potti jest woda z veritaserum.-Widząc niezadowolone miny uczestników zabawy odrzekł- Musicie to wypić bo was nie zaprosze na ślub !!
Po chwili wachania każdy wziął szklaneczkę i wypił jej zawartość. Kilka osób kaszlneło.
- Diable coś ty tam dodał? - Hermiona skrzywiła się nieco.
- Słyszałem że wódka potęguje szczerość. No to ciupinkę dodałem. nie wiem czego sie czepiacie. Mi smakuje.
- To tylko dlatego, że Twoja ciotka od strony babki jest Rosjanką. - Odburknęła jego narzeczona.
-Dobra to co ? Gramy ?

Pierwszy zakręcił Blaise. Wypadło na Nevilla .
- Dobra gryfciu. Pytanie czy zadanie? - Blaise zaczął zacierać ręcę.
-Pytanie ? - Brunet wystraszony nie wiedział czego moze się spodziewać.
-Hmmm. Jesteś prawiczkiem?
-Blaise serio ? - Hermiona poczuła się jak za starych lat. Neville wachał się, jednak eliksir zadziałał szybko
- Nie.
-Kim była ta szczęściara ?
-Ej ! To jest więcej niż jedno pytanie !!- Neville ignorując Blaisa zakręcił butelką.Wypadło na Pottera. -Pytanie czy zadanie?
-Pytanie.
- Wy z Parvati to tak na serio ?
-W stu procętach tak, Jesteśmy para.-  Teraz Harry zakręcił, butla wskazała na Malfoya.
-No Malfoy. Pytanie czy zadanie?
-Pytanie. Nie będę się wybijał.
- Czy kiedykolwiek zdradziłeś swoją... emm "partnerke" ?
-Nigdy.- Odpowiedział bez wachania patrząc Hermionie w oczy.
" O co mu do cholery chodzi z tymi spojrzeniami? " Miona nie kryla zdziwnienia, kiedy butelka wskazala na nia." No jasne, mogłam się domyślić"
- Z iloma facetami byłaś w czasie szkoły, a w ilu bylaś zakochana ?
- Nie powiedziałam że chce pytanie !
-Oh nie oszukujmy sie, i tak bys wybrała pytanie.
- No dobra .Byłam z 4 ,ale zakochana byłam w 5. -  Zaskoczenie było duże. Hermiona zakreciła mimo to , a szyjka butelki wskazała na Gissele Abney. Brunetka uśmiechnęla się złośliwie.
- Pytanie czy zadanie ? - zapytała słodziutkim głosem.
-Pytanie.
- Czy sadzisz,  że twój " związek" z Malfoyem bedzie trwał długo?
Dziewczyna chciała już cos powiedziec ale Draco jej przerwał.
-Serio myślałaś że będziemy Loff Forever i te sprawy ? - Popatrzył na dziewczyne z politowaniem. Zaś ta zgromiła go spojrzeniem  a po chwili nie było już jej w domu.
-Stary... To było chamskie. - Blaise nigdy nie pochwalal takiego traktowania kobiet, ale pomimo tego co mówił Draconowi ten robił to co chciał. Taki już był Draco.
-To co ? Ja kręce ?-  Nie czekajac na odpowiedź zakręcil. poraz drugi wypadło na Brunetkę.
- Pytanie czy zadanie?
- Zadanie...
- Opowiedz nam o tych chłopakach z hogwartu.- Draco zrobił wścibską minę. Hermiona zaś zarumieniła się ogniście. Na początku niechciała nic powiedzieć, a le veritaserum w jej krwi dało  o sobie znać.
- Na trzecim roku, a raczej na wakacjach jak byłam w górach, poznałam bliżej Oliviera...
- Wooda ? - Astoria przerwała cisze panującą kiedy Miona opowiadalam.
-Tak. On wpadł na mnie póżniej spedzaliśmy większość czasu razem . A potem on zniknął. Jak się okazało miał już dziewczynę.
-Jak się dowiedziałaś ?
- Całował się z jakąś blądynką przed schroniskiem. Później był Krum i ten bal. Jeszcze jakiś czas pisaliśmy do siebie. Ale stwierdziliśmy że związek na odległość nie ma szans.  Po Krumie był Fred Weasley. Chodziłam z nim przez 3 miesiące ? Tak chyba trzy. No a potem był Ron. No i byłam zabujana też w Diggorim i Billu. Ale to inna Historia.- wśród zgromadzonych trwała cisza. Hermiona spojrzała na zegarek.- O cholera! Już tak późno? Muszę się zbierać.
Dziewczyna podniosła się do Pozycji stojącej i ruszyła w strone holu.
- Granger czekaj ! Odprowadze cię.
***
Podróż minela im, odziwo, spokojnie. Rozmawiali, śmiali się, po prostu zachowywali się jak normalni ludzie. Hermiona nie wiedziała czy to przez to, że jest pijana czy po prostu zaczęła lubić bylego ślizgona. Bez tej swojej maski aroganckiego palanta był całkiem milym facetem. Hermiona zatrzymala się. Stała już przed swoim własnym domem. Był to jedno piętrowy bialy dom z granatowym dachem i małym podjazdem.
- No to musimy się pożegnać.- Hermiona podała mu rękę, a Draco złapał ja delikatnie i pocałował.
- Chciałbym sie jeszcze z tobą spotkać. Fajnie mi się z tobą gadało.-Granger zarumienila się.- To może jutro? Zabiorę cię w ciekawe miejsce.
- Malfoy jeśli sądzisz, że po spotkaniu wlece ci do łóżka to się mylisz.- Dziewczyna odwróciła się i miala zamiar odejść ale chłopak złapał ją zarękę i obrocił w swoją strone.
- Nie, nie mam zamiaru cię przelecieć i zostawić jak zwyklą szmate. Chce poprostu zakopać topór wojenny. Poznac cie lepiej. Nie wiem dlaczego. Coś w środku każe mi to zrobić, a ja CHCE to zrobić. - Chłopak zlapał ją za ramiona i poparzył jej głęboko w oczy.
- Jutro. 15 nie spóźnij sie.- Granger widząc jego blagalny wzrok cicho westhneła
- Ubież się ładnie.- Szybko cmoknął dziewczyne w policzek i odszedł.
Hermiona z westchnieciem weszła do domu. Koło jej nogi pojawil się biały kot.Popatrzył na nia swoimi błękitnymi oczkami i zaczął się łasić.
- Oh Baron. łatwo nie będzie...
***
Draco siedział w wygodnym fotelu przy kominku popijając Ognistą. Uśmiechał się. Mineło już trochę czasu od kiedy się nie usmiechał. Na jego kolana wskoczyła cynamonowa kotka o czekoladowych oczach.
-Lady.Co robiłaś caly dzień?
Kot miauknął.
- Za dużo  alkocholu, zaczynam gadać z kotem. Chyba jestem jakiś nienormalny !
- Masz Racje Kuzynie.
- Arleen ?
- Witaj Draco. Dawno się nie widzieliśmy.
***
- Wtedy wsiadłam w pierwszy pociąg do Londynu i jestem tutaj. A ty? Kim ona jest?
- O co ci chodzi Arleen ?
- Oj daj spokój Draco myślisz, że nie widze ? Nie uśmiechaleś się od czasu aż twoja matka umarła- Draco automatycznie posmutniał na mysl o matce. Od 3 lat Nie mógł spokojnie spać. Rzadko kiedy przesypial calą noc. Matka nawiedzała go w snach. A one były niezmienne od jej śmierci.
***
Był w ogromnym holu . Mógłby stwierdzić że ciągnie się on w nieskończoność. Wyrwawszy się z osłupienia ruszył przed siebie. Po jakimś czasie znalazł się na rozdrożu. Chciał ruszyć w lewo,lecz usłyszał trupi glos matki.
-Nie idź tam Draco!

Wiedziony pokusą skręcił w lewo. Rzadko kiedy słuchal się matki, więc dlaczego teraz miał jej posłuchać.
- Ostrzegalam...
Po plecach blondyna przeszedł dreszcz. Po jakiejś minucie stanął w pokoju pełnym od trumien. Trumien ze szklanymi pokrywami. Widział dobrze Arleen. Jego Malutką Arleen, z ktorą przeżył najszczęśliwsze wspomnienia z dzieciństwa. Widział Blaisa. Jego przyjaciela z ktorym trzymał się przez cała szkołe. Widzial swoją babcie u ktorej zawsze spędzał wakacje. W następnej trumnie leżała blada dziewczyna o niezwykle czarnych włosach. Pansy. Dziewczyna ktora martwiła się o niego przez całą nauke w Hogwarcie. Obok niej leżała Astoria. Jej jak zwykle czerwone usta były lekko otwarte.A na środku Stała ona. Wpatrywała się w niego swoimi całymi czarnymi oczami. To nie były te same oczy w których się zakochał na piątym roku. To nie były te same miodowe włosy, które od zawsze chciał potrzymać w dłoni. Teraz były szczecinowate i pozbawione blasku.  To nie była jej dawna figura. Pełne kształty zamienily się na figure anorektyczki. Jej skóra nie byla tak samo jędrna i opalona. Teraz była szara i zwisająca. Jej niegdyś przybrana wieloma piegami buzia miała teraz zapadnięte policzki, a malinowe, pełne usta były teraz wąską kreską. Chciał stąd uciec. Lecz gdy się odwrócił stanął twarzą w twarz ze swoją na pół zgnitą matką.
Ona w przeciwieństwie do jego ukochanej z twarzy wygladała bardzo dobrze. Blada cera, wielkie niebieskie oczy, włosy które niegdyś byly ściętę na króciutkiego Boba teraz wiły się po podłodze jak włosy Roszpunki. 

- Ostrzegałam... - truposz zacharhcał a z jego ust poczuć można było odór gnijacego ciała.
Wtedy usłyszał inny dźwięk. odwrócił się w stronę ukochanej. Jej oczy powróciły do swojego normalnego koloru. Lecz teraz leżała na ziemi i wrzeszczala jakby opętało ją stado demonów.
-DRACO!!

Jej ostry krzyk przeszył jego mózg niczym sto sztyletów. Ale Draco nie mógł nic zrobić. Ogarneła nim jakaś niemoc. Wszechobecne zimno zaczęło dawać mu się wyznaki. Po chwili jednak spostrzegł że jego matka trzyma go za rękę. Probował się wyrwać ale było już za późno.  Dziewczyna zamarła z otwartymi ustami. Jego matka pstryknęła kościstymi palcami a przed nim dziewczyna znalazła się w trumnie.
-Ostrzegałam... Synku.