czwartek, 19 grudnia 2013

Ostatnia Piosenka 7

Brunetka z zaciętą miną otworzyła drzwi od Biblioteki Narodowej. Gdy tylko przekroczyła próg do jej nozdrzy dotarł zapach lekkiej stęchlizny i zapach książek. Uwielbiała ten zapach. Zdeterminowana ruszyła w najdalszy zakątek biblioteki.Gdy była już w połowie drogę zagrodził jej znajomy chłopak.
- Matt co ty tu robisz ?
- Przyszedłem wypożyczyć kilka książek dla chorej siostrzenicy. A ty co tu robisz?
-  Muszę poszukać kilka książek o ... o... cholera zapomniałam. - Hermiona z udawanym uśmiechem pacła się w czoło.
- to skoro teraz jesteś wolna to może skoczymy na kawę ?
- Przepraszam Matt, te książki są cholernie ważne , muszę sobie przypomnieć bo mnie zamordują.
- jak chcesz to ci .... - jego wypowiedź przerwał dzwonek telefonu, którego zapomniała wyciszyć.
- Halo ?
- Hermiona ? I jak znalazłaś coś ?
-Dopiero co weszłam. Daj spokój to nie jest taki hop siup i już mam książkę. - Hermiona zrobiła przepraszającą minę , odeszła od Matta i zaczęła kierować się w stronę końca biblioteki.
- Martwię się o ciebie... 
- Arleen daj spokój. Jestem bezpieczna.- Dziewczyna ściszyła głos i rozejrzała się. - A po za tym, co mi może zagrażać ?
- Nie wiem noo. po prostu się martwię. - Hermiona doszła do najciemniejszej ściany i przeszła przez nią. Jej oczom ukazał się wielki zbiór ksiąg o różnej tematyce. Kiwnęła głową starszej pani i ruszyła w stronę działu " Klątwy"
- Dobra już jestem. Czego miałam szukać ?
-  Poszukaj " Rodzinne klątwy"
- Dobra Zadzwonię jak coś znajdę . Pa!
- Ale... - Hermiona rozłączyła się i wzięła się za przeszukiwanie ksiąg.
Wyjęła pierwszą lepszą.
" Klątwy w rodzinach Arystokrackich"
" Na przełomie wieków, przodkowie najważniejszych rodów rzucali klątwy na dalsze pokolenia. Rody, które pragnęły zachować czystą krew, rzucały klątwę Gorgony. Klątwa ta 'uruchamiała się " kiedy szlachcic próbował zawrzeć stosunek płciowy z kobietą z niższych sfer. Za takich ludzi pochodziły mugolaki, półkrwi lub tak zwane " mieszańce". Było to wówczas niezgodne z wymaganiami rodziców. Podczas stosunku, członek szlachcica miał spalić od wewnątrz narządy płciowe kobiety z którą współżył. Klątwa była Bolesna dla obojga partnerów" Hermiona z obrzydzeniem przekartkowała dalej. " Klątwa Harpagona. Była i jest jedną z najokrutniejszych klątw w swoim rodzaju. Historia głosi że stary czarodziej, chcąc uchronić swoich potomków przed niecnymi czynami, zawarł pakt z jednym z demonów Harpagonem. Klątwa dotyczyła strasznych koszmarów u dzieci , których rodzice mieli romans z mugolakami lub mugolami, z którego wywodziły się dzieci. Demon poprzez koszmary próbował obluzować duszę, aby później ją wyssać." 
Hermiona wydarła kartkę wyciągnęła różdżkę i skierowała na kawałek papieru.
-Gemino - obok kartki pojawiła się identyczna. Hermiona złapała duplikat i schowała do kieszeni.- Reparo-  Kartka wróciła na swoje miejsce w książce. Hermiona odłożyła książkę i zaczęła szukać następnej.
" Demonologia dla początkujących"
Gdzieś tu powinna być dalsza część...
" Demonologia dla średnio zaawansowanych. Spis Demonów A-L"
Hermiona złapała ją i szybko przekartkowała do litery H.
" Harpagon, demon podrzędny. Obluzowuje duszę koszmarami, aby później ją wyssać.  " Nic nowego " Jest silnym i trudnym do pokonania demonem. Żywi się wyssanymi duszami . W wielu przypadkach, 'wysysanie' duszy tra od od roku do dwóch lat. Zaś są wyjątkowe przypadki kiedy to dusza jest nadzwyczaj silna i wysysanie trwa od 4 do 5 lat. Jednym z najważniejszych objawów jest straszna postać zdradzanego współmałżonka , który w różny sposób ukazuje dziecku osoby, które są dla niego ważne i pod żadnym warunkiem nie może się z nimi kłócić  Do tego pojawiają się częste wahania nastrojów." to by się zgadzało ..."  Dziecko z nieprawego łoża nie ma żadnych objawów. Aby pozbyć się demona potrzebna jest szkatułka, najlepiej z runami wykonanymi z meteorytu. Aby wygnać demona z ciała całkowicie i umieścić go w szkatule obecna musi być kobieta, najlepiej z potomkiem nawiedzanego oraz jego bękarci / bękarcia siostra/brat. Istnieje możliwość że .... "
Dalszy tekst był zamazany. Hermiona powtórzyła czynność wykonaną przy poprzedniej książce. Wyciągnęła telefon i wybrała numer do Arleen. Nie minęła nawet sekunda a dziewczyna odebrała.
- I co ? I co ? I co ?
- Znalazłam potrzebne informacje, ale będziemy mieli mały problem...
***
- Sugerujesz, że mój ojciec zdradzał matkę ? - Draco spojrzał dziwnie na brunetkę.
- Oj Draco. Kogo ty oszukujesz. Skoro potrafił ją zgwałcić ... - Arleen spojrzała dziwnie na kuzyna.
- Wracając. Skoro mówiłeś, że w twoich snach pojawia się upiorna wersja twojej matki , a tu pisze że pojawia się postać zdradzonego rodzica, to chyba jasne. Musimy jeszcze znaleźć twoje rodzeństwo. A jedyną drogą aby się tego dowiedzieć...
- Jest twój ojciec Draco. - Arleen podeszła do kuzyna i położyła mu rękę na ramieniu. - Tylko on ci może powiedzieć, albo przynajmniej podpowiedzieć czy coś, kim była kobieta z którą zdradzał ciotkę Cyzie,
- Ja... Ja sam już nie wiem ... - Draco schował twarz w dłoniach - Głupio jest tak myśleć o tym że ojciec zdradzał matkę. A zwłaszcza, że gdzieś na świecie chodzi na to dowód.
- Chyba wszyscy się zgadzamy z tym, że musisz go odwiedzić w Azkabanie. Poproszę Harrego aby zezwolił ci na wizytę.
- Dziękuje.  - Blondyn spojrzał na byłą gryfonkę z wyraźną ulgą i podziękowaniem w oczach.
Ona nawet nie wiedziała jak bardzo był jej wdzięczny za to że mu pomaga.
***
Poprawił koszule. Dziękował Harry'emu w duszy za to że tak szybko załatwił mu wizytę. Tak naprawdę jeszcze nigdy nie denerwował się tak mocno przed spotkaniem z ojcem. Nawet jak miał mu stawić czoło, kiedy nie zabił Dumbledora i zrobił to Snape. To co czuł teraz było gorsze. W końcu zdecydował się ruszyć w stronę strażników.
- Pan do kogo ?
- Draco Malfoy, przyszedłem na wizytacje u ojca, Lucjusza Malfoy. Mam zezwolenie od Harry'ego Pottera- Blondyn pokazał mu pisemną zgodę, a strażnik wytrzeszczył oczy.
- Dobrze . - Stróż kiwnął głową w stronę drugiego, stojącego przed drzwiami aby przeszukał młodego arystokratę. - Musi pan zostawić tutaj różdżkę. W razie problemów proszę krzyczeć strażnik za drzwiami od razu zainterweniuje. A ten pan zaprowadzi pana do celi pana ojca.
Blondyn kiwnął głową, na znak jako że rozumie i przeszedł przez drzwi. Nadzorca który szedł przed nim wraz z wyczarowanym patronusem - wilkiem, uśmiechał się szyderczo do innych więźniów. Azkaban był naprawdę strasznym miejscem. Kto jak kto ale Draco miał nerwy ze stali, a to miejsce przyprawiało go o dreszcz. Przez kilka minut szli omijając cele z rożnymi więźniami. W końcu dotarli do celi ojca.
- Gotowy ? - Strażnik z ironicznym uśmiechem przyglądał się zdenerwowaniu chłopaka.
Draco tylko kiwnął, stróż krzyknął coś w dziwnym języku  i kraty się rozsunęły.
- Witaj Draco. Wiedziałem ze w końcu u mnie zawitasz. - Głos jego ojca był chrapliwy jak nigdy. Sam starszy Malfoy siedział tyłem i wyglądał przez okienko. Jego cienkie prawie białe włosy spływały po chuderlawych ramionach. Bladą skórę przykrywała tylko cienka szmata, niczym u domowego skrzata. Lucjusz obrócił się. Jego twarz nie wyglądała jak kiedyś. Teraz był obrazem nędzy i ubóstwa. Małe oczy kiedyś o intensywnym kolorze nieba, teraz były wyblakłe i podkrążone. Na twarzy pojawiły się bruzdy i zmarszczki. Krótko mówiąc wyglądał okropnie.
- Witaj ... ojcze- Draco przełknął ślinę.
- Nie wysilaj się Draco. Obaj wiemy że już dawno straciłeś do mnie szacunek.Wiem po co przyszedłeś.
- Ale... skąd ?
- Wiedziałem że w końcu kiedyś dowiesz się prawdy i przyjdziesz. A zwłaszcza wtedy kiedy twoja matka umrze...
- To ty ją doprowadziłeś do takiego stanu...
- Draco, Draco, Draco. Zapomniałeś o czym ci mówiłem kiedy byłeś mały ? Miłość nie istnieje. A twoja durna matka wymyśliła sobie, że ja ją kocham a ona mnie...
- Skąd ci się w ogóle wzięło takie przekonanie...- Lucjusz zignorował jego słowa.
- Na pewno przypominasz sobie także jak wyrażałem się o mugolach, czarodziejów mugolskiego pochodzenia i mieszańcach...
- No tak, ale co to ma do rzeczy.
- Ma Draco. Ma i to dużo . - więzień zaśmiał się przerażająco- Niech cie szlag Brutusie Pierwszy  !  I wszystkich jego poprzedników.
- O co ci chodzi ?
- O co ?  O to że ten szaleniec zawarł pakt z tym, tym czymś !
- Wiedziałeś ?
- Och jak mógłbym nie wiedzieć... - Starszy Malfoy zamilknął.- To było w ten dzień. Nazywała się Giselle. Miała piękne blond loki aż do pasa kiedy je rozpuściła. i te jej zielone oczy... Była nieziemsko piękna. Ale był jeden haczyk. Była mugolaczką. Jej rodzice byli zwykłymi ludźmi, a ona wyrabiała piękne rzeczy. Była niebywale utalentowaną czarodziejką. Poznaliśmy się na balu ... Nie to nie był bal. To była zwykła potańcówka. Było jakieś styczniowe święto.  Jakiś pijany facet się do niej przystawiał. Zresztą nie zdziwiłbym się gdybym to był ja. ale ... Nie byłem taki wtedy. Wiem dziwnie to brzmi ale szanowałem kobiety. Tak mnie nauczono. Spędziliśmy całą noc na tańcu i piciu. Spotykaliśmy się kilkadziesiąt razy. Możesz się domyśleć  co się wtedy działo. A potem ... Potem oznajmiła mi że jest w ciąży.  Cieszyłem się jak nie wiem. Po tym spotkaniu znalazłem stary list na mojej poduszce. Klucz miałem tylko ja. Nikt więcej. Jego treść była co najmniej dziwna. Mówił coś o klątwie  i innych bzdetach. Zapewne myślisz jak to się ma do twojej matki. Otóż byłem wtedy rok po ślubie. Ona nie mogła wytrzymać w tej mglistej atmosfery w moim rodzinnej posiadłości dlatego zarządzała przeprowadzką do tego dworku co mieliśmy tutaj. Ja tylko pilnowałem majątku do czasu przeprowadzki.  Narcyza była już w 4 miesiącu ciąży z tobą. Wracając. Rodzice się o tym dowiedzieli. Jej pozwolili urodzić i zaraz ją zabili, a dziecko oddali jakiejś rodzinie z Francji. Przez to zacząłem pić, wpajać ci że miłość nie istnieje a szlamy i mugole są bezwartościowi.
- A dziecko ?
-  Wiem tylko, że jest to dziewczynka. Na pewno będzie coś na jej temat w starych dziennikach. Tych co były w moim biurze. Nie ruszałem ich. Nie chciałem aby wspomnienie wróciły. Ja naprawdę żałuje tego co robiłem twojej matce, ale to już nie byłem tym samym chłopakiem z dnia w którym nasi rodzice nas poznali.- Po twarzy Lucjusza zaczęły płynąć łzy. Jednym ruchem otarł je brudnym rękawem
- Mam nadzieje że ci pomogłem. Straże ! Mój gość już sobie idzie ...
***
Przepraszam !
Rozdział miał się ukazać wczoraj ale całkiem wyleciało mi to z głowy przez te bożonarodzeniowe porządki.
Spodziewaliścię się czegoś takiego ?
Jutro ostatni dzień szkoły ( przynajmniej u mnie ) i wolne do 7 stycznia *U*
Nie mogę się już doczekać świąt *U*
Ubraliście już choinkę ?
Ja dopiero dzisiaj będę mieć i ubierać.

Także Wesołych Świąt !
Bo widzimy się dopiero w  Nowy Rok.


Hope you like it ! :D

niedziela, 1 grudnia 2013

Ostatnia Piosenka 6

Zdenerwowana była gryfonka teleportowała się przed Norę. Jak ona dawno tu nie była !! Ogródek wyglądał lepiej niż wtedy kiedy Fred I George latali nad nim z samoczyszczącymi się kosiarkami. Odrzucając zbędne myśli Ginn wparowała do mieszkania. Cała jej twarz pulsowała od zdenerwowania, a włosy przybrały barwę ognia.
- Ginny ? Co ty tu robisz!? 
- Nic mamo . Pogadamy później, gdzie jest Ron ?
-Chyba w starym pokoju bliźniaków. Ale co ... - Ginny wystarczyło tylko pierwsze zdanie a w mgnieniu oka pojawiła się na górze.
-RONALDZIE BILLIUSIE WEASLEY!!
- Ginny! Kochana siostrzyczko jak ja cie dawno nie widziałem ! Co cię do mnie sprowadza ? - rudy chłopak zaśmiał się nerwowo. 
- JAK ŚMIESZ TAK DO MNIE MÓWIĆ PO TYM CO ZROBIŁEŚ?!
- Ale o co ci cho... ?
- NIE DOŚĆ WYCIERPIAŁA W SZKOLE I PODCZAS WOJNY I BÓG WIE JESZCZE CO ? NIEEE OCZYWIŚCIE TY MUSIAŁEŚ WTRĄCIĆ SWOJE TRZY GROSZE. NO BO KIM BYŚ BYŁ CO ? 
- Ginny o co ci chodzi ? - do pokoju wtargnęła matka obojga.
- JAK TO O CO ?! TWÓJ UKOCHANY NAJMŁODSZY Z SYNÓW PODCZAS SWOJEJ UPOJNEJ LIBACJI ZAPEWNE CZYMŚ GORSZYM OD OGNISTEJ PRÓBOWAŁ ZGWAŁCIĆ HERMIONE... OT CO !
- RONALDZIE BILIUSIE WEASLEY, ŻE CO ZROBIŁEŚ???
***
- Jak myślicie co ona ma zamiar zrobić ? - sytuacja w salonie młodych przyszłych Zabinich nieco się poprawiła.
Hermiona siedziała przytulona do Arleen, Arleen ciskała oczami gromy w stronę Draco, Draco był zdziwiony,zmartwiony i zerkał na Hermione z przeprosinami w oczach, Zaś Blaise dziko się uśmiechał.
- Jak to co ? Da mu popalić. Założę się że w Norze był ich matka, usłyszała krzyki Ginn , dowiedziała się co się stało i Ronuś dostanie jeszcze gorszy opieprz niż od mojej przyszłej żonki. Hermiś nie martw się, ten ... ten... zwyrodnialec dostanie to na co zasłużył. 
- Serio ? Zwyrodnialec? - Draco spojrzał się na Blaisa z głupkowatym wyrazem na twarzy.
- No co przecież skurwysyn i sukinsyn nie powiem bo to będzie obrażało moją przyszłą teściową.
- Diable nie wiedziałem że ty taki rodzinny jesteś.
- Ja po prostu nie chce mieć z nią na pieńku. 
-Nie wierze ! - Arleen wytrzeszczyła oczy
- Co ?
- Nasz mały Blaisik boi się kobiety !!
***
Drzwi od domu otworzyły się z hukiem. Wszyscy poderwali się z miejsc siedzących. Stali chwile w oczekiwaniu na jakikolwiek odgłos bądź ruch. Do salonu dumnym krokiem weszła Ginny szczerząc się jak mysz do sera.
- Co macie takie ponure miny ?
- Ginn... Co ty mu ... zrobiłaś?
- Ja nic . Ale moja mamuśka...- Ruda z zadowolonym wyrazem twarzy usiadła na kanapie.- Urządziła mu taka jazdę. Tak wkurzonej jeszcze nigdy jej nie widziałam. Nawet jak Fred i George zmienili misia Rona w pająka. No ale wracając, Ron chciał wyjść  z pokoju ale ona go obezwładniła, i stal tak i słuchał. Nawrzeszczała na niego wywaliła mu jego rzeczy przez okno i powiedziała żeby zmienił nazwisko bo do Weasleyów już nie należy . Jego mina bezcenna.
- Jesteś pewna że to wystarczy? No wiesz, czy znowu nie zacznie sie do kogoś dobierać?
- Po tym jak matka groziła mu kastracją? No co ty...
Blaise spojrzał wymownie na Draco.
- I ty się dziwiłeś że wole z nią nie zadzierać.
***
Był już wieczór. Na Pokątnej nie było nikogo. Światło Lamp odbijało się od malutkich kałuż.
Ron siedział sam pod starą lodziarnią. Nienawidził .... W sumie to kogo on nienawidził? Powinien siebie sam nienawidzić, ale jakoś cała złość zeszła na rodzinę i Granger. Jak Ginny mogła mu zrobić coś takiego ?! Przecież wiedziała jaka jest matka. Jakby nie była choć trochę rodzinna to by go z pewnością wykastrowała. Westchnął głęboko. Odpłaci się im wszystkim. Matce. Ginny. Hermionie. Ohh jak on jej nienawidził. Co prawda przyjaźnili się przez tyle lat, ale zawsze pozostawał w cieniu. Przypomniał sobie jedną Historie ze szkoły.
To ty Jesteś Hermiona ? Ta co wie wszystko i jest przyjaciółką samego Harrego Pottera ?
- No może nie wszystko ale dużo wiem- Hermiona uśmiechnęła sie skromnie. 

- A TY JESTEŚ HARRY POTTER !!- Dziewczyna zwróciła swoje wielkie oczy w stronę Harrego. Ron cicho odchrząknął.
- A ciebiee ... Nie znam cie. Jesteś bratem Bliźniaków którzy prowadzą sklep na Pokątnej ? 
- Taak... 
Zawsze był w cieniu.
Był w cieniu Harrego
Bo przecież on jest wybrańcem i uratował cały magiczny świat!
Był w cieniu Hermiony.
To ona zdobywała dla nich wszystkie punkty podczas nauki. To ona Została Prefektem Naczelnym, a nie ON! To z nią Krum poszedł na Bal. To ona wspierała Harrego kiedy  on sam zawiódł. Kiedy nie mógł pomóc przyjaciołom.
Był w cieniu Ginny.
Bo chociaż była najmłodszą z rodzeństwa, to ona była rozchwytywana w świecie randek. On umówił się co najmniej 2 razy podczas kiedy ona 14.
Był w cieniu Bliźniaków.
Bo to oni Mieli bujną wyobraźnie i to ONI mieli sklep na Pokątnej, który był zawsze pełen ludzi, nawet w czasach krótkiego panowania Lorda i Śmierciożerców.
Był w cieniu Percy'ego.
Bo to on został sekretarzem ministra.
Był w cieniu Charliego.
Bo to on miał świetną prace. To on mógł zajmować się smokami, ale RON nie !
Był w cieniu Malfoya.
Bo to on był od niego bogatszy.Miał zawsze co chciał. Ale Ron miał coś czego Malfoy nie miał. Miał Rodzinę i prawdziwych przyjaciół, których... teraz już nie ma.
Tak. Zawiódł wszystkich dookoła.
A teraz... Nie ma juz nikogo, kto by mu pomógł.
***
- Źle zrobiłeś Draco.
Młody Malfoy wyszedł spod prysznica , uprzednio owijając się ręcznikiem wokół bioder. Widok jego kuzynki w JEGO łazience do tego myjącą zęby wcale go nie zdziwił. Chłopak złapał ręcznik i zaczął wycierać włosy.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Oh, Draco Nie oszukujmy się. Sam nie chcesz jej powiedzieć o tym co się z tobą dzieje, a gdy ona ma trudności ze zwierzeniem się przyjaciołom ty walisz ni z gruszki ni z pietruszki. Wiesz ze łatwiej było by jej gdyby sama to powiedziała?
- Przesadzasz Leen.
- Nie . Nie przesadzam. Jak chcesz to ja mogę jej powiedzieć o twoich koszmarach. Co ty na to ? Dalej będziesz taki zadowolony z siebie.- Blondynka uderzyła ze złości w blat umywalki.
- Cholera Leen ty niczego nie rozumiesz.Ja ... Ja nie mogę... To nie jest takie łatwe...
-A z drugiej strony wiesz że jeśli byś to powiedział było by ci łatwiej. Może byście coś wykombinowali. A jak myślisz ? Jak ona się wtedy czuła ?
- Ja ...
- Tak. Bo ty oczywiście wiesz wszystko! Zadufany w sobie Arystokrata... Wiesz co ? Cieszę się ze jestem tylko półkrwi. Przynajmniej nie odbija mi tak woda sodowa, jak wam.... Pieprzeni Malfoyowie.- Blondynka rzuciła szczoteczką i chciała wyjść ale blondyn złapał ją za rękę.
- Łatwo ci mówić Arleen. Postaw się na moim miejscu. Jakieś gówno zżera mnie od środka, nie mogę spać mam niekontrolowane ataki złości... - Mimo zdenerwowania wypisanego w oczach, jego głos był spokojny.
- Ała Draco to boli! - Blondynka skrzywiła się z bólu. Draco Szybko puścił jej rękę.
- Widzisz! W tym cała sytuacja! Nie panuje nad sobą, rozumiesz? NIE PANUJE! - chłopak osiadł na zimnej podłodze i zakrył twarz rękoma.
- Draco. Musisz jej powiedzieć. To nie tylko pomorze tobie ale też jej. W końcu czymś się zajmie. Nie mogę patrzeć jak się męczy patrząc się tępo w ścianę albo pukając paznokciami w blat stołu . I tobie też ulży. Uwierz mi Draco.
- Nie.
- Co powiedziałeś ?
- Nie!
- Dobrze. W takim razie radź sobie sam. Nie licz na mnie. - Dziewczyna otworzyła drzwi za nimi stała Hermiona z wyciągniętą ręką do pukania. Jej oczy były wielkie niczym spodki od filiżaneczek, a usta lekko otwarte.
- Dużo usłyszałaś ?
- Więcej niż powinnam. - Dziewczyna spuściła oczy. Blondynka pogłaskała ją po ramieniu.. I odeszła, ze smutkiem w oczach.
- Draco ?
- Odejdź... - Smutny szept wypełnił pomieszczenie.
- Ty mnie nie opuściłeś w trudnej sytuacji to dlaczego ja mam cie opuścić ? - Jej spokojny głos delikatnie pieścił jego uszy. Dziewczyna przykucnęła i położyła rękę na jego ramie.- Draco, powiedz mi o co chodzi.
- O nic...
- Daj sobie pomóc i nie zachowuj się jak dziecko. Wiesz że spróbuje ci pomóc jak tylko będę mogła...
- Mam koszmary. Powtarzają się co dziennie. Zauważyłaś chyba że mam dużo eliksiru słodkiego snu ... po każdym koszmarze nie mogę spać...
- Ale co ci się śni ?
- Moja matka, tylko że w upiornej wersji. Za każdym razem zmienia się szczegół. Na początku była to odległość, potem zawsze są osoby, które są dla mnie ważne.
-Czyli o to wam chodziło wtedy kiedy weszłam do salonu ?
- Tak... Ale ...
- Draco, nie ma o czym gadać. Jutro jadę do Londynu do największej biblioteki magicznej i tam poszukam. To nie możliwe żeby te koszmary działy się od tak...

***
W końcu wyczekiwany przez was ( jak mniemam xd) 6 rozdział.
Całkiem o nim zapomniałam , przez to ta godzina :P
Dużo nad nim myślałam, a także nad innymi rzeczami związanymi z Dramione.
A co z tego wyszło ?
Mam plan na miniaturkę i postaram się ją jak najszybciej napisać :)
Nie będzie to tradycyjna miniaturka, że poznają się itp itd.
A zresztą zobaczycie jak napisze :D


Hope you enjoy it :D